Bąbelkowe, pyszne, bezalkoholowe
W dzisiejszym filmie opowiadam Wam dlaczego nie piję alkoholu już od ponad 2,5 roku, a w dzisiejszym wpisie pokazuję co zamiast! Bo wbrew pozorom niepijący nie są skazani wyłącznie na Piccolo.
Wśród bezalkoholowych opcji mamy już potężny wybór piw: wiele browarów ma w ofercie każdy rodzaj piwa w wersji 0% i są one naprawdę ogólnodostępne. Coraz więcej pojawia się ziołowych ginów, jest bezalkoholowy aperol czy nawet whisky (jeszcze nie próbowałam)
Najpierw jednak małe zastrzeżenie: jeśli pijecie alkohol to te 0% alternatywy nie przypadną Wam do gustu. Nie ma się co oszukiwać: prosecco bez alkoholu różni się smakiem od tego klasycznego. Nie chcę oceniać, czy coś jest lepsze czy gorsze, bo to kwestia gustu. Bezdyskusyjne jednak jest to, że alkohol wpływa na to jak odczuwamy smaki i jeśli spróbujecie jedno po drugim to „z” i to „bez” to obawiam się, że „bez” Wam nie zasmakuje.
Natomiast jeśli nie pijecie alko już od jakiegoś czasu jestem pewna, że odnajdziecie naprawdę sporą frajdę w bezalkoholowych alternatywach.
Dlaczego proponuję Wam tu tylko bąbelkowe alternatywy? Bo moim zdaniem białe i czerwone wina bez alkoholu po prostu nie dają się pić. Smakują w najlepszym razie jak niedobry sok z owoców. Nie znalazłam jeszcze żadnej marki bezalkoholowego wina, które byłoby akceptowalne, a co dopiero smaczne! W mojej ocenie oczywiście.
Za to dobrze chłodzone prosecco 0% może być i pyszne i często lepsze od alkoholowego brata, bo w upalny dzień da Wam to wszystko co oryginał minus negatywne skutki picia alkoholu.
Powiem Wam, że z radością patrzę jak sklepy ale także restauratorzy, nawet specjalizujący się w winiarstwie otwierają się na bezalkoholowe warianty swojego menu drinków i win. Wielu nadal z pogardą odnosi się do takiej opcji, ale co tu dużo mówić: tracą na tym, bo ja odwiedzając ich lokal zamówię po prostu jedzenie i wodę. Za to tam, gdzie mam taką opcję chętnie zostawię dodatkowe kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych mogąc zamówić sobie dobry mocktail albo butelkę wina musującego. W Warszawie, Krakowie czy Gdyni taką możliwość oferuje na przykład BARaWino Marka Kondrata, który jako wybitny znawca win wcale nie obraża się na bezalkoholowe opcje, tylko ma w ofercie naprawdę przyzwoite musujące Petit Beret.
A oto moje ulubione marki bąbelków )%
Vina’0
Ma w asortymencie także wino białe i czerwone, ale nie polecam. Za to wersję z bąblami lubię bardzo! To chyba także najwytrawniejsza ze znanych mi opcji. Od niedawna do kupienia w Carrefour.
Castell d’or
Moje najnowsze odkrycie, to cava z Katalonii. Zaproponował mi je mój niezawodny Pan Sebastian z Bottega Vinea z konstancińskiej Papierni (jeśli do niego napiszecie, na pewno ogarnie Wam dostawę do domu w razie potrzeby). Świeżutkie, mocno bąbelkowe, lekkie! To zdecydowanie moja ulubiona opcja na lato!
Les Cocottes
Chardonay w wersji z bąblem – mam wrażenie, że jest najmniej wytrawne z tych, które Wam dziś proponuję, więc przypadnie do gustu nawet miłośnikom bardziej słodkich klimatów. Do kupienia między innymi w Carrefour.
Vendome Mademoiselle
Moja pierwsza bezalkoholowa próba i od razu strzał w dziesiątkę! To jest bardzo przyzwoity nie-trunek. Jest także w opcji bąbelkowej różowej. Ja kupuję u Pana Sebastiana.
Zera
Tu znów są opcje biała i czerwona (ponownie: czerwonej nie polecam). I podobnie jak Les Cocottes jest to opcja mniej wytrawna, choć nadal nie słodka. Do kupienia w Carrefour.
Jeśli macie swoje sprawdzone bezalkoholowe drinki napiszcie mi o nich koniecznie w komentarzach!
Link do filmu, w którym wyjaśniam dlaczego 2,5 roku temu zrezygnowałam z alkoholu [KLIK]