Moje ślubne rady
Od mojego ślubu minęło już prawie 11 lat. Ale piszecie do mnie z prośbą o ślubne porady, więc postanowiłam podjąć rękawicę. Nie mogę Wam doradzać w bieżących sprawach, bo pewnie przez dekadę wiele się zmieniło, ale mogę Wam opisać to, co z perspektywy lat uważam za ważne. Dzisiaj o ślubie, a jak będziecie miały ochotę na więcej z przyjemnością napiszę też o weselu… A było duże i do białego rana 🙂
To Wasz dzień – zróbcie wszystko po swojemu
Planując ślub myślałam tylko i wyłącznie o sobie i moim przyszłym mężu. To nasz dzień, więc miał wyglądać tak, jak my tego chcieliśmy. Naginaliśmy rzeczywistość do nas, a nie odwrotnie. Zaplanowaliśmy wszystko tak, by nam było wygodniej – nawet, jeśli w paru momentach wzbudziło to konsternację gości (o tym za chwilę). Nasz ślub i wesele nie było wypadkową oczekiwań dwóch rodzin, tylko realizacją naszych marzeń i planów. I nawet kiedy ku przerażeniu gości oddaliśmy wszystkie pieniądze, które posypały się na nas po wyjściu z kościoła, żebrakowi, który siedział na pobliskich schodach mieliśmy poczucie, że robimy coś dobrego – nawet, jeśli niektóre ciotki prawie dostały zawału, bo ponoć „oddaliśmy nasze szczęście”!
Ślubne tajemnice
Bardzo zależało mi na tym, żeby przyszły mąż nie widział mnie w dniu ślubu. W sekrecie trzymałam wygląd sukienki i wszystkie szczegóły. Wyjechałam z domu już dzień przed ślubem i od rana szykowałam się z mamą, świadkową i przyjaciółkami. Dokumenty w kościele też podpisaliśmy oddzielnie – Sławek sporo wcześniej, ja tuż przed ceremonią. Nawet błogosławieństwo rodziców odbyło się dosłownie przed ołtarzem, kiedy tata przeprowadził mnie, pękając z dumy, przez cały kościół. Wszystko da się zrobić, a mina przyszłego męża, który widzi Cię przed samą ceremonią, w tych emocjach, w otoczeniu życzliwych Ci ludzi była jednym z najpiękniejszych widoków tego dnia. Warto więc powalczyć i zachować trochę tajemniczości…
Przetestuj sukienkę i… to co będzie pod nią
To będzie historia na granicy kompromitacji… Miałam suknię, która nie wymagała biustonosza, więc postanowiłam poszaleć z pasem do pończoch (pończochy samonośne to nie jest dobry pomysł na ślub – po tylu godzinach tańców i stania odcisną się niemiłosiernie pozostawiając brzydkie ślady na udach, a nie chcesz chyba tak wyglądać w noc poślubną :). Niestety, nie przymierzyłam go odpowiednio przed założeniem i zamocowałam całość nieco za luźno…. efekt był taki, że wychodząc z kościoła miałam ten pas stanowczo za nisko, bo zjechał mi z bioder i nie wiem jakim cudem nie spadł całkowicie. Oczywiście kiedy dotarłam na wesele wszystko udało się zamocować jak należy, ale co się nastresowałam to moje!
Znajdź w fotografa o jakim marzysz
Zdjęcia ślubne zostaną z Wami na zawsze. Tej decyzji powinniście poświęcić szczególnie dużo uwagi – wybierz kogoś, kto robi cudowne zdjęcia, dokładnie takie jakie Ci odpowiadają. Kogoś, z kim dobrze się rozumiesz, z kim nadajecie na tej samej fali. Omówcie wszystko na spokojnie, spotkajcie się, żeby porozmawiać o oczekiwaniach, o tym jaki ma być efekt końcowy, a kiedy będziesz w 100% przekonana, że to ta osoba nie targuj się, tylko podpisuj umowę. Nikt raczej nie będzie pamiętał dekoracji weselnego stołu, ale na zdjęcia zrobione tego dnia będziesz patrzyła do końca życia, więc warto w nie zainwestować. Ja wybrałam naprawdę wymarzoną fotografkę, chociaż jej usługi były drogie… Nie żałuję: mam piękne zdjęcia i na każde z nich patrzę z radością!
Moment przysięgi
Po pierwsze – formułka nie jest długa, a po co macie powtarzać po księdzu. O wiele piękniej będzie, jeśli nauczycie się jej na pamięć (ja pamiętam do dzisiaj) – jak zapomnicie, to ksiądz podpowie 🙂 Ale uważam, że mówione (a nie powtarzane) do ukochanego słowa brzmią najpiękniej. To zaledwie parę zdań, ale jeśli będziecie je znać możecie powiedzieć je z całą mocą, od serca. Po drugie: zamknij oczy i wyobraź sobie ten moment…. Czy chcesz, żeby tuż przy Was był ktokolwiek poza księdzem? Fotograf? Kamerzysta? Ciocia Krysia ze swoim aparatem (wiadomo, każdy chce mieć swoje zdjęcie). Na jednym ze ślubów na jakich byłam wokół pary młodej w momencie przysięgi zrobiło się takie zamieszanie, że nie było widać nawet bohaterów uroczystości. My zdecydowaliśmy inaczej: przysięga to moment sakramentu: a więc chcieliśmy być tylko we dwoje – oczywiście z księdzem. Ale bez fotografa. To się z kolei nie mieściło w głowie połowie gości, którzy zaczepiali naszą fotografkę wołając za nią „to teraz, to teraz”. A ona – tak jak to ustaliliśmy – poszła na drugi koniec kościoła i robiła nam piękne zdjęcia z daleka. Pamiętajcie, że moment składania przysięgi wcale nie jest taki fotogeniczny – otwarte buzie przy mikrofonie.. trzęsące się ręce wymieniające obrączki – znam lepsze okazje do ładnych ujęć 🙂 A jak powstrzymaliśmy gości od robienia zdjęć? No właśnie…
Więcej niż zaproszenie
Kto z kim, gdzie, kiedy, wiadomo. Ale zaproszenie to także świetny sposób komunikacji z gośćmi. My dołożyliśmy do zaproszenia karteczkę z informacjami organizacyjnymi. Napisaliśmy tam m.in, że z przyjemnością prześlemy zdjęcia z uroczystości, ale prosimy, żeby nie robić ich samodzielnie, tak, byśmy wszyscy mogli się skupić na ceremonii. Napisaliśmy także, że prosimy o wręczanie prezentów w czasie składania życzeń przy wyjściu z kościoła – dzięki temu uniknęliśmy drugiej kolejki gości w czasie wesela. Zaproszenie to miejsce, gdzie możecie wpisać wszystko, co dla Was ważne – zastanówcie się o czym warto uprzedzić/poinformować gości tak, by wszystko szło po Waszej myśli.
Jak zasugerować prezent w postaci pieniędzy?
Po pierwsze wypada czy nie? Oczywiście, że wypada! Pamiętacie karteczkę dołączaną do zaproszeń? My napisaliśmy na niej: „Najbardziej ucieszą nas prezenty niewielkie, takie, które zmieszczą się w kopercie :)”. I podziałało – uważam, że to elegancka forma. Ale uwaga: dla gości, którzy zdecydowanie wolą kupić coś w prezencie trzeba przygotować krótką listę podarunków ślubnych o rożnej wartości – pamiętajcie, żeby było tam coś, na co będą mogli sobie pozwolić najmniej zamożni goście. A z całą pewnością wymyślicie coś, co się Wam przyda!
W tym wpisie KLIK możecie zobaczyć moje pomysły na zapakowanie gotówki na prezent!
Próba na spokojnie
Nie, nie próba ceremonii 🙂 Ale prawie. Wybierzcie się do kościoła, który wybraliście na kilka tygodni przed Waszą uroczystością. Może się okazać, że zauważycie coś, co chcielibyście zmienić. Kościół, w którym brałam ślub mieścił się na Krakowskim Przedmieściu, a więc w miejscu, gdzie bardzo trudno zaparkować. I co się okazało? Para młoda wchodziła do prawie pustej świątyni.. Baaaardzo smutno to wyglądało ;( Spóźnieni goście siadali w ostatnich ławkach, więc za młodą parą siedziała w kilku ławkach rodzina, a potem długo, długo pustki i dopiero na końcu pospóźniani znajomi… Nasz ślub zaplanowany był na 17:00, ale gości zaprosiliśmy na… 16:45. Dzięki temu wszyscy zdążyli na czas, przywitali się, pogadali i mogliśmy zaczynać. No i wchodziłam do pełnego kościoła, który pięknie mnie powitał 🙂
Na co wydawać…
– na ubrania wysokiej jakości: dobre materiały i wygoda są super ważne – będziecie w nich balować kilkanaście godzin. Czasem młodzi uważają, że nie ma co wydawać na smoking pana młodego za dużo, bo przecież założy go tylko raz – owszem, ale jak w dniu ślubu będzie spocony po 15 minutach, bo kiepskie materiały nie oddychają to nie będzie za wesoło. Lepiej kupić ciemny garnitur, który potem jeszcze się przyda, ale zdecydować się na coś lepszej jakości. Aha! Dziewczyny! Ważne info: dobrze dopasowana sukienka bez ramiączek opiera się i utrzymuje na odcinku od pod biustu do talii. Absolutnie nie powinna opierać się nad albo na wysokości biustu, bo przetnie Wam ten biust tak, że będzie się nieestetycznie wylewał górą. Ciasno ma być pod biustem i w pasie, wyżej trzeba mieć miejsce na oddech.
– na fotografa – jak wyżej. Tych zdjęć nie da się zrobić drugi raz.
– na oprawę muzyczną – jeśli organista w kościele jest dobry, to nie ma co kombinować, ale jeśli taki sobie warto zainwestować w inne opcje (harfa? kwartet smyczkowy? – nie wiem co jest teraz na czasie..)
a na co niekoniecznie.
– samochód – my wzięliśmy auto z hotelu – taką nieoznakowaną taksówkę, którą wynajmowało się na czas, a nie na kilometry. Teraz opcji jest mnóstwo, niekoniecznie musi to być biały Rolls Royce. Oczywiście fajnie się przejechać taką bryką, ale czy warto wydawać na to parę tysięcy? Ja uznałam, że nie 🙂
– dekoracja kościoła – zwykle kościoły i tak są piękne, uroczystość tak podniosła, że i bez dekoracji będzie super! Chyba, że macie nieograniczone fundusze, wtedy możecie szaleć do woli!
Na koniec: co zamiast kwiatka
Idę o zakład, że kwiaty wręczane parze młodej na ślubie warte są co najmniej kilka tysięcy. My zamiast kwiatów poprosiliśmy o zeszyty, kredki bloki i książki dla dzieci ze szpitala w Międzylesiu, gdzie była leczona nasza mała kuzynka. I tak wylatywaliśmy w podróż poślubną dosłownie dzień po ślubie, więc nie nacieszylibyśmy się kwiatami, a tak mogliśmy zrobić coś dobrego i w imieniu naszych gości przekazać pożyteczne prezenty do świetlicy dla dzieci. Jeśli napiszecie o tym na zaproszeniu, na pewno wszyscy chętnie się dostosują, a cel możecie wybrać dowolny!
Sezon ślubów za chwilę, więc macie jeszcze trochę czasu, żeby dobrze się przygotować! Powodzenia!
Pani Urszulo!
Ten tekst jest po prostu cudowny.
Jestem w trakcie organizacji ślubu i dzięki Pani zrozumiałam, że ten dzień należy do nas i tylko do nas, i że absolutnie nie należy przejmować się tym co sobie goście pomyślą. Cudowny pomysł z fotografami, którzy na moment przysięgi oddalili się. Podzielam Pani wizję w 100%!
Pozdrawiam,
Justyna
Pani Justyno, życzę zatem cudownej uroczystości i tego, by goście cieszyli się Waszym szczęściem! Pozdrawiam!
Pieknie napisane to za malo … Coz przez chwile bylam na Krakowskim Przedmiesciu, gdzies w Kosciele „stalam” boku i patrzylam, mokrymi oczami … ze wzruszenia 🙂
Wszystkiego dobrego 🙂
Proszę zdradzić jak sformułowaliście informację o braku dzieci 🙂 W kościele mogą się oczywiście pojawić, ale później chcielibyśmy imprezę bez dzieci.
Pozdrawiam:)
Nie pisaliśmy tego, wręczając zaproszenie mówiliśmy po prostu, że dzieci są mile widziane na uroczystości kościelnej, ale wesele jest planowane wyłącznie pod kątem dorosłych. I oczywiście zaproszenia były wypisywane imiennie.
Pani Ulu, wyglądała Pani przepięknie! Tak prosto, świeżo i z klasą, a jednocześnie całkiem seksownie!
Może napisałaby Pani jeszcze parę słów (albo nagrała film;)) o poszukiwaniu odpowiedniego kroju sukienki i całej oprawie. stylizacyjnej? Rozpuszczone włosy to był super pomysł, bo wyszło tak naturalnie, a z tym jest często problem na większych wyjściach (a co dopiero ślubie).
Te zdjęcia mogłyby być użyte w reklamie Calvin’a Klein’a z czasów świetności tej marki- Nowy Jork i lata 90…
*No może bardziej przełom lat 90 i nowego tysiąclecia. 😉
Czy może Pani podać namiar na fotografa ze swojego wesela?Jestem z Warszawy i bardzo podobają mi się Pani zdjęcia, takie mega naturalne
Jasne! Dziewczyna nazywa się Gaia Mikosza.