Moje wesele
Kilka tygodni temu opisałam Wam swój ślub, a raczej to, na co zwrócić uwagę w czasie tej wyjątkowej sytuacji (ten wpis znajdziecie tu). Dzisiaj pora na wesele… Podobnie jak w przypadku uroczystości ślubnej uważam, że to ma być impreza dla Państwa Młodych, zorganizowana tak, by właśnie oni czuli się jak najlepiej – jednak ponieważ ma trwać do rana to trzeba też uwzględnić również potrzeby gości. Zobaczcie co uważam za ważne tego dnia z perspektywy 11 lat (tak dokładnie to 11 lat bez jednego tygodnia 🙂
Sesja zdjęciowa inaczej
Nasza sesja ślubna odbyła się między ślubem i weselem i trwała może 40 minut. W tym czasie goście mieli czas na spokojny spacer z kościoła do restauracji, w której odbywało się wesele oraz na integrację przy szampanie. A my szybciutko do Ogrodu Saskiego na kilka zdjęć. Dlaczego nie chciałam sesji innego dnia? Po pierwsze dlatego, że nie było kiedy – od razu po ślubie wyjeżdżaliśmy na 3 tygodnie w podróż poślubną. Po drugie dlatego, że chciałabym, żeby sesja była zapisem emocji z tej właśnie chwili, kiedy byliśmy Panem i Panią Chincz zaledwie od kilkudziesięciu minut. A że fotograf był super to wcale nie potrzebowaliśmy wielogodzinnych starań by te emocje uchwycić. Bo niestety często bywa tak, że całodniowe sesje owocują głównie coraz bardziej udziwnionymi pomysłami na ujęcia. Sesja przed ślubem nie wchodziła z kolei w grę, bo jak pewnie pamiętacie z poprzedniego wpisu (tu) chciałam, żeby tego dnia przyszły mąż zobaczył mnie dopiero przed ołtarzem.
Wesele bez dzieci
To była chyba największa kontrowersja naszego wesela, ale uważam, że słuszna. Zależało nam na tym, żeby dorośli dobrze, swobodnie się bawili nie musząc się zajmować swoimi pociechami. Chcieliśmy zjeść elegancką kolację, przy której nie będzie chlapania soczkami i płaczu, że „tego nie będę jeść”. Chcieliśmy swobodnie szaleć po parkiecie nie musząc uważać na tańczące maluchy. Być może gdybyśmy organizowali wesele w innym miejscu, z ogrodem, w którym można by było ustawić wózek ze śpiącym maluchem, w miejscu, które jest o wiele bardziej przestronne i oferuje kącik dla dzieci zaprosilibyśmy gości również z dzieciakami. Ale mówiąc wprost – dzieci na weselu nie były nam do szczęścia potrzebne, a i rodzice chętnie trochę od nich odpoczęli 🙂 Zgadzam się, że słodkie małe dziewczynki w białych sukieneczkach wyglądają uroczo, ale zwykle po 22 zmieniają się w marudzące, zmęczone, płaczliwe maluszki, które o tej porze powinny być w swoich łóżeczkach, a nie na parkiecie – i mają do tego pełne prawo.
DJ czy zespół
Na moim weselu i to i to. Zespół to był jeden z większych kosztów naszego wesela, ale wart był każdej złotówki. To nie był zespół, który gra na weselach, a cover band akompaniujący w różnych programach TV oraz w czasie imprez firmowych. Grali znakomicie! A w przerwach ich miejsce zajmował DJ, który prowadził też kilka weselnych zabaw. Zespół od razu porwał gości do tańca – mam wrażenie, że muzyka na żywo jest bardziej angażująca i goście chętniej ruszają na parkiet. Jeśli tylko możecie sobie pozwolić na zaangażowanie zespołu zróbcie to, ale koniecznie najpierw sprawdźcie jak grają na żywo i pamiętajcie o zapewnieniu im odpowiednich warunków: spokojnego miejsca na garderobę i porządnego poczęstunku.
W trakcie kolacji…
Po pierwsze: menu na każdym nakryciu, żeby goście wiedzieli jak rozłożyć siły na zamiary 🙂 Po drugie, żeby nie było nudno zaplanowaliśmy toasty w wykonaniu naszych ojców, świadka oraz naszego przyjaciela. Panowie przemawiali po kolei, przy kolejnych daniach i muszę przyznać, że przygotowali się znakomicie. Goście zaśmiewali się z ich żartów, wzruszali się przy ich wspomnieniach i bardzo żałuję, że nie nagrywaliśmy ich, bo to były absolutnie wyjątkowe chwile. My też przygotowaliśmy niespodziankę dla naszych gości: wyświetliliśmy przygotowany wcześniej film, w którym nasi rodzice i przyjaciele opowiadali o nas: o tym jak się poznaliśmy, jak jedno mówiło o drugim w początkach znajomości, jak wspominają nas jako parę. Krótki, sprawnie zmontowany film był fajnym przerywnikiem, a dla nas do dzisiaj jest wspaniałą pamiątką.
Zdjęcia i video
Podobnie jak na ślubie, również na weselu nie było kamery. I bardzo dobrze. Rozbawieni goście fajnie wyglądają „tu i teraz”, ale niekoniecznie kiedy ogląda się potem parkietowe wygibasy 🙂 Jedyne czego żałuję, to to, że nie udokumentowaliśmy toastów, bo w pamięci zostały jedynie ich fragmenty. Nasza pani fotograf z kolei towarzyszyła nam jedynie do momentu podania weselnego tortu, zatem goście czuli się swobodnie, mogli szaleć do woli i dobrze się bawić.
Nocne powroty
Jednym z najfajniejszych wspomnień jakie mam z wesela to powrót… Nie chcieliśmy wracać nad ranem do domu, chcieliśmy, by nasze święto przeciągnęło się do śniadania podanego do łóżka i długiego, leniwego poranka. Wynajęliśmy zatem piękny apartament w pobliskim hotelu (ten, w którym przygotowywałam się do ślubu wspólnie z mamą i przyjaciółkami). I o 5 rano, po całym dniu i nocy wielkich wrażeń i baletów do rana, w naszych weselnych strojach wracaliśmy przez Plac Trzech Krzyży spacerem, za rękę, ja z długim welonem w dłoni, do naszego hotelu. Cudowny, romantyczny moment, a miny imprezowiczów wracających akurat po całonocnych szaleństwach były bezcenne 🙂
Przebieranki
Nie zmieniałam sukienki na weselu. Goście będą się Wami zachwycać i tak i tak, niezależnie od tego, czy przebierzecie się 5 razy czy nie. Wybierałam sukienkę tak, żeby tren łatwo dał się podpiąć i nie utrudniała mi później zabawy. Jedynie welon zamieniłam na krótszy. Z moją suknią ślubną wiąże się też pewna tradycja: co roku, w rocznicę ślubu wkładam sukienkę, żeby się upewnić, że jeszcze się w nią mieszczę. Nie weszłam raz, 4 miesiące po porodzie i chociaż w niektórych latach jest spoko, a w niektórych nieco ciaśniej, to póki co jeszcze się dopinam. Świetny sposób na utrzymanie dyscypliny w sprawie figury. Żeby było ciekawiej mój mąż w swoim smokingu ma w pasie spore luzy 🙂
I na koniec słówko o podróży poślubnej, bo dla nas była równie ważna jak sama ceremonia. Nie rozumiem par, które zaciągają kredyt na wesele, ale w poniedziałek wracają do pracy. Podróż poślubna to celebracja bycia razem, oswojenia się trochę z obrączką na palcu, czas na snucie wspólnych planów, na cieszenie się sobą. Gdybym miała wybierać: skromne wesele i piękna podróż albo wielkie weselisko i zero wyjazdów nie wahałabym się ani chwili! My uciekliśmy na 3 tygodnie do Malezji (żeby było jasne z plecakami, żadne tam luksusy) i to była znakomita decyzja. Wylot był zaplanowany na poniedziałek, tuż po weselu i to było może trochę za wcześnie, pewnie jeden dzień na spakowanie plecaków i spokojne przygotowanie do podróży bardzo by się przydał, ale taka opcja „na wariackich papierach” też miała swój urok!
Piękny to musiał być dzień dla Was!
Bardzo podoba mi się pomysł z brakiem kamery i fotografem tylko w pierwszej części wesela. Goście na pewno czuli się swobodniej na zdjęciach do których sami pozowali a nie takich z ukrycia. Fajnie jest rozdać na każdy stolik jednorazowe aparaty i poprosić gości przy stoliku o sfotografowanie siebie jak się bawią. Potem Młodzi sami wywołują film i zatrzymują tylko te lepsze fotki. Można też z aparatem rozdać listę z grą typu „I spy..” z prośbą o uchwycenie pewnych przyjemnych momentów wesela.
Fajny sposób na zaangażowanie gości! I jakie super wspomnienia będą potem!
Muzyka jest niezwykle ważna, też się zastanawiam jednocześnie nad zespołem i DJem. Zespół już mam wybrany, jednak znaleźć dobrego DJa jest gorzej. Szczególnie na ślubie w miarę klasycznym, na którym disco polo ma nie być.
Moj ślub byl ze skromna uroczystoscia ktora mozna porownac np. Do uroczystosci komunijnej. Tak chcielismy i nie obchodzilo nas ze ktos powie tak bez muzyki ? Podzielam w pelni ze to nasz dzien i powinien wygladac tak jak my chcemy a nie tak jak wypada. A jesli chodzi o kamere i fotografa to tez super Pani Ulu rozwiazanie. Jak sobie teraz przypomne jak ogladalam filmy z wesela od kogos to troche krepujace te zabawy w ktorych sukienki gdzies tam sie zawijaja fruwaja i ze tak powiem tylek na wierzchu.
A jeszcze podziele sie moze inspiracja dla kogos ze przysiega to na prawde ja z mezem chcielismy aby to bylo nasze wiec poprosilismy o nie przystawianie mikrofonu przez ministranta w trakcie przysiegi. Oczywiscie goscie nastawiali uszy bo nic nie bylo slychac 😉 ale najwazniejsze ze my siebie slyszelismy.
Super pomysł bez mikrofonu, tym barzdziej, że nagłośnienie bywa różne, a i słuchanie swojego głosu przez mikrofon wcale nie jest przyjemne.
Pani Ulu na swoim weselu również nie chciałabym widzieć dzieci. Czy mogłaby Pani poradzić w jaki sposob zamieścić taką informację na zaproszeniu w taktowny sposób? Z doświadczenia mojej rodziny wiem że wpisanie na zaproszeniu imion tylko dorosłych gości nie zdaje egzaminu, bo zawsze znajdzie się ktoś kto mimo tego przychodzi ze swoją pociechą.
Pozdrawiam serdecznie
Ja każdemy gościowi mówiłam wręczając zaproszenie, że zaproszeni są dorośli, bo dzieciom nie możemy zapewnić odpowiednich warunków. Taką infomację też łatwiej przyjąć w rozmowie bezpośredniej. Jeśli nie ma możliwości spotkania napisałambym, coś w takim stylu: „Kochani, na naszym ślubie mile widziani są wszyscy goście, ale na wesele – ze względu na jego charakter – zapraszamy już wyłącznie dorosłych gości, a ich pociechom damy się tego dnia wyspać ;)” Jakoś tak z przymróżeniem oka 🙂