Przędziorek, czyli jak (prawie) udusiłam mandarynkę
Bardzo lubię rośliny, nie zawsze ze wzajemnością. Szczerze mówiąc nie znam się jakoś szczególnie na ich pielęgnacji, ale póki nic nie usycha ani nie gnije i póki moje storczyki kwitną co parę miesięcy, nie przejmuję się i działam intuicyjnie.
Na wiosnę zeszłego roku postanowiłam zafundować sobie roślinę z wyższej półki: ozdobną mandarynkę. Kupiłam odpowiednią ziemię do cytrusów i nawóz, dbałam o nią najlepiej jak umiałam i dopóki mieszkała sobie na tarasie wszystko było ok.
Wczesną jesienią musiałam jednak przenieść mandarynkę do domu wraz z innymi roślinami (zdjęcie jest mocno nieostre, bo tego dnia pierwszy raz miałam w rękach nowy aparat).
I wtedy zaczęły się kłopoty… Liście spadały na potęgę i mimo nawożenia i umiarkowanego podlewania roślinka marniała z każdym dniem. Gołym okiem nie było na niej widać żadnych oznak pasożyta czy innego choróbska, więc nie miałam pojęcia co jej tak nie pasowało.
Kiedy biedactwo zaczęło wyglądać już naprawdę źle okazało się, że winny jest przędziorek – mały pajączek, który nie tylko potrafi porządnie zaszkodzić roślinie, ale nawet kompletnie unicestwić co mniejsze jednostki…
Czemu przędziorek pojawił się dopiero w domu? Okazuje się, że skubany bardzo lubi suche powietrze (nie da się ukryć, że w sezonie grzewczym w domu jest sucho). Przeczytałam więc wszystko co się dało na temat przędziorka i postanowiłam działać ekologicznie (wizja pestycydów w domu jakoś mi się nie spodobała).
Jako pierwsze oręże walki na przędziorkowym froncie zastosowałam kąpiel – przemyłam roślinkę delikatnie letnią wodą usuwając wszystkie pajęczyny (przy okazji niestety posypała się resztka liści i owoców). Potem przesadzenie: oczyściłam starą ziemię aż do korzeni i po bardzo dokładnym umyciu doniczki zasadziłam roślinkę na nowo, w świeżutkiej porcji ziemi do cytrusów.
Rozpoczęłam też regularne opryski: podobno działa pryskanie wodą z mydłem oraz wyciągiem z czosnku i cebuli. Ja postawiłam na mydło.
Żeby roślinka czuła się dopieszczona postanowiłam też regularnie ją nawozić – mimo, że ziemia, do której ją wsadziłam jest skomponowana z myślą o cytrusach, to pewnie trochę więcej składników odżywczych na tym etapie nie zaszkodzi!
Jak już wspomniałam przędziorek nie lubi wilgoci: dlatego poza opryskami postanowiłam codziennie spryskiwać roślinkę wodą, a do sypialni wstawić na stałe parowy nawilżacz (co dobrze zrobiło również mojej suchej skórze).
Mandarynka dochodzi do siebie po moich zabiegach. Wkrótce dam znać, czy przyniosły spodziewane efekty!
No i jak tam cytrynka?
Pozdrawiam!
Przydatne, dziękujemy!
Jak mandarynka? Mam podobny problem z moją, odrastaja nowe listki mam nadzieję że uratuje ją ☺
Mam jeden owoc w tym roku chociaż kwitła jak szalona. Pryskaj ją często wodą a wyjdzie z tego 🙂 Moja już stoi na tarasie 🙂 Od razu jej lepiej 🙂