Z nowym rokiem, nowym krokiem
Początek roku – jaki cudowny czas, żeby narobić noworocznych postanowień… których potem nie zrealizujemy, a które staną się za to powodem ogromnych frustracji i pretensji pod własnym adresem.
Postanowień więc nie robię, ale staram się określać swoje cele. I to niekoniecznie na dany rok, bo mogą to być cele do zrealizowania w ciągu kilku miesięcy, ale też takie na całe życie. Jakiś czas temu w blogowym wpisie opisałam Wam, jak ja tworzę swoje cele w kilku obszarach (KLIKNI TUTAJ i przenieś się do wpisu, w którym rozprawiam się z noworocznymi postanowieniami), i gorąco polecam ten wpis, bo cały czas jest aktualny. A dzisiaj chciałabym napisać kilka słów o tych celach, które w tym roku będą dla mnie szczególnie istotne.
Ustalenie celów
Ja szczęśliwie ani z ustalaniem tych celów, ani z ich realizacją nie mam większych problemów, ale jeśli potrzebujecie wsparcia w tym zakresie, to od razu podrzucam Wam namiary do trzech fantastycznych kobiet, które temat zgłębiają od podszewki:
- Marianka Gierszewska (KLIKNIJ TUTAJ, żeby przenieść się na jej profil na Instagramie) i jej kurs „Zrealizowane ja, czyli systemowo o spełnianiu celów” (KLIKNIJ TUTAJ i przenieś się do kursu
- Pani Swojego Czasu (KLIKNIJ TUTAJ, żeby przenieść się na jej profil na Instagramie) i jej wyzwanie #wymiatamzpsc (KLIKNIJ TUTAJ i dowiedz się więcej)
- Eliza Wydrych (KLIKNIJ TUTAJ, żeby przenieść się na jej profil na Instagramie) i jej wyzwanie „Podsumowanie roku” (KLIKNIJ tutaj, żeby przenieść się do wyzwania)
Lekcja tenisa
Moją tegoroczną inspiracją do zmian jest mój mąż. Jeśli macie moją książkę „Podaj dalej”, to pewnie macie też za sobą lekturę fragmentu o tym, czego kobiety mogą nauczyć się od mężczyzn. Bardzo lubię tych kilka punktów, bo pozwalają mi nabrać luzu i dystansu. I przekonują mnie, że to w porządku stawiać siebie na pierwszym miejscu.
A czym zainspirował mnie mój mąż? Tenisem! Bo choć historia naszych wspólnych treningów sięga jeszcze dalej niż historia naszego związku (tak, tak, można powiedzieć, że tenis trochę nas połączył), to zawsze był to dla nas taki „weekendowy” sport. Ale od kilku miesięcy Sławek ma 5 godzin bardzo solidnych treningów w tygodniu (wierzcie mi, jak wraca do domu to widzę, że na korcie dał z siebie wszystko!).
A ja od kilku miesięcy widzę, jak dobrze te treningi na niego wpływają: jest zadowolony (bo idzie mu dobrze), spokojny (bo wybiegany), w dobrym nastroju (bo dotleniony). I widzę też, z jaką determinacją wygospodarowuje na nie czas, a wierzcie mi, przy dwóch jedynakach (bo maluch i nastolatek mają zupełnie inne potrzeby), mnóstwie tematów zawodowych i domowych nie jest łatwo „wyszarpać” ten czas. To takie proste: Sławek wie, co mu służy, i robi wszystko, by znaleźć na to czas.
Spojrzenie wstecz
Kiedy analizuję ostatnie dwa lata moich aktywności, to mam wrażenie, że jak rozpędziłam się na początku 2020 roku, to lekko wyhamowałam dopiero na początku 2022 i przeleciałam przez te dwa lata jak torpeda. To były dla mnie potężne lata: napisałam w tym czasie 2 książki (jedna to „Podaj dalej”, druga trafi w Wasze ręce jesienią tego roku), na wysokich obrotach prowadziłam i kanał na YouTube (publikując w tym czasie ponad 150 filmów!!!), i bloga, wydałam dwa eBooki (śniadaniowy „PrzepisUlek” i bożonarodzeniowy „ŚwiętUlek”), przygotowałam dla Was setki poradniczych materiałów, odpowiedziałam na tysiące pytań, udało mi się też zbudować bardzo wartościowe relacje z kilkoma ważnymi dla mnie markami, które wnoszą ekspercką wartość do naszych treści. To jest tytaniczna praca, a jakby tego było mało, w międzyczasie zrobiłam człowieka, wykarmiłam go i „postawiłam na nogi”, żeby eksplorował świat. No kurka, nic dziwnego, że nie za wiele było czasu na regenerację i takiego cudownego czasu tylko dla mnie.
Cel na 2022
Dlatego w tym roku moim największym osobistym celem będzie równowaga i wygospodarowanie czasu, który przyniesie mi trochę spokoju, wyciszenia i regeneracji na co dzień. Postanowiłam trochę więcej robić dla siebie i umościć się wyżej na liście swoich własnych priorytetów. Brzmi ambitnie, ale tak naprawdę chcę to robić małymi krokami:
- zamiast przez godzinę scrollować insta wezmę psa na spacer (spacerowanie nad piękną Wisłą, nad którą mam dosłownie rzut kamieniem od domu, bardzo dobrze mi robi, oczyszcza głowę i pozwala odpocząć oczom, nie muszę pewnie mówić, że pies też zachwycony)
- pójdę na jogę: coś mi mówi, że już zapomniałam jak oddychać, i choć miałam już jakiś jogowy epizod, to jednak niezbyt udany. Myślę, że głównie dlatego, że te 20 lat temu poszłam na jogę, bo to było u nas nowe i modne, natomiast kompletnie nie byłam na nią gotowa. Teraz czuję, że to jest coś, czym zrobię dla siebie dużo dobrego.
- wrócę do nauki francuskiego: ponieważ naturalnie funkcjonuję na włoskojęzycznej orbicie, to poszerzanie kompetencji językowych przychodzi mi naturalnie: dużo podróżuję do Włoch, słucham radia i oglądam telewizję w tym języku, więc „samo wchodzi”. Francuski wymaga ode mnie wysiłku, więc naturalnie pierwszy idzie w odstawkę. A jednocześnie czuję, że ta wymagająca nauka oliwi mi śrubki w mózgu, więc bardzo tego potrzebuję!
Na dobry początek tylko tyle i aż tyle 🙂
A Ty?
Ja jestem na takim etapie, że właśnie zadbanie o siebie samą jest dla mnie kluczowe. Ale Ty możesz być w zupełnie innym miejscu: może najważniejsze będą dla Ciebie cele zawodowe, a może rodzinno-domowe. Na różnych etapach życia możemy mieć zupełnie inne potrzeby.
Myślę jednak, że warto dla samej siebie jakoś je określić i zdefiniować, żeby jak to się fajnie mówi „zdążyć taczki naładować”, a nie tylko latać z nimi w tę i z powrotem. Zajrzyjcie do tego wpisu o moim podejściu do noworocznych postnowień: KLIK i może w ten weekend pomyślcie wspólnie ze mną, jaki to ma być rok!
Też chcę postawić na siebie. Dorastałam w świecie, w którym to kobieta powinna dbać o dom i domowników. Mimo, że bardzo się z tym nie zgadzam i świadomie już dobrych parę lat temu przestałam wyręczać męża w tej zwykłej, nudnej ale i czaso/ pracochłonnej codzienności to dopiero w wieku 38 lat dojrzałam do tego, że jak sama czegoś nie zmienię dla siebie to nikt tego za mnie nie zrobi. W pierwszej kolejności wróciłam do czytania książek, niby nieiwle ale bardzo cieszy
Też uważam noworoczne postanowienia za przereklamowane 🙂 ale w przeciwieństwie do Pani nie umiem łatwo sprecyzować celów. Dzięki za polecenie dziewczyn, które mogą w tym pomóc. Odwdzięczyć się mogę, ponieważ również uczę się francuskiego, więc bardzo polecam moją nauczycielkę Martę Bargiel, która na Instagramie występuje jako @achtenfrancuski
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za osiągnięcie tegorocznych celów!
Podobnie jak poprzedniczki planuję skupić się na samorozwoju. Początek nowego roku jest świetną motywacją. Od dawna marzyłem o przebranżowieniu, dlatego też zdecydowałem się zapisać na szkolenie. Jeżeli pomyślnie je ukończę to zdobędę uprawnienia sep, które pozwolą mi podjąć nową pracę. Jestem z tego powodu bardzo podekscytowany.