Roomba, mój nowy domownik
O Roombie słyszałam od dawna – idealne rozwiązanie dla kogoś, kto ma w domu zwierzęta i nie do końca lubi codziennie zasuwać po domu z odkurzaczem… Czyżby?
Postanowiłam sama się przekonać, tym bardziej, że mieszkam przecież na wsi, w domu są zwierzęta i ośmiolatek, a w dodatku prowadzimy normalne domowe życie, co oznacza kurz, paproszki i inne takie.
Uruchomienie Roomby zajęło mi kilka chwil: obsługa jest intuicyjna. Sama nie wiem, czy to dobre określenie, bo wiele do obsługiwania nie ma, czyli tak jak lubię. Roomba ruszyła, najpierw wzbudzając panikę wszystkich domowych zwierzaków. Ale spokojnie, wystarczyło kilka minut, żeby przyzwyczaiły się do cichego szumu i jednostajnego ruchu urządzenia. Trzeba przyznać, że Roobma pracuje dość cicho: mogliśmy normalnie rozmawiać kiedy odkurzała kąty pokoju. Jednak zwierzęta, choć z czasem zdawały się nie zauważać odkurzaća, nie dały się namówić na bliższe kontakty. Kiedyś po Internecie krążył filmik z kotem siedzącym na Roombie i podróżującym po całym pokoju – mój najmniejszy kot usiedział tylko 2 sekundy.
Przyszła zatem pora na obserwację: Roomba ruszyła od razu tam, gdzie ja nie byłam od dawna, czyli pod szafkę pod telewizorem. Spędziła tam sporo czasu, odkurzając przestrzenie między zamontowanymi na podłodze kablami. Potem pewnym ruchem ruszyła w kierunku skóry krowy, która leży na podłodze – i co ciekawe: mimo że skóra nie jest płaska, w paru miejscach odstaje i ma dość wysokie brzegi, Roomba zasuwała niezniechęcona i odkurzyła futro bardzo dokładnie (wiem, bo na próbę wysypałam jej tam brokat).
Potem zaskakiwała mnie, kilka razy wyjeżdzając spod kanapy, z uporem maniaka odkurzając przestrzeń między czterema nogami fotela i starannie wciągając resztki żwirku rozsypanie przez kota w łazience. Obleciała prawie cały dom, po czym „podeszła do lądowania”, czyli zaparkowała w swojej stacji dokującej, żeby naładować baterie.
Kiedy znów była gotowa do działania, zafundowałam jej „tor przeszkód” – po pierwsze wyniosłam ją na drugie piętro, żeby zobaczyć, czy jest na tyle sprytna, żeby nie spaść ze schodów. Nie spadła. Po drugie stawiałam przed nią różne płaskie przeszkody (dywanik, wycieraczkę, matę), które pięknie odkurzała, oraz większe przestrzenne wyzwania (pudełko, koszyk, torbę), które zręcznie omijała, nie robiąc im krzywdy. Przez moją nieuwagę dorwała się jedynie do porzuconej długiej wstążki, która wkręciła się w jej mechanizm i którą potem mozolnie wyplątywałam – moja wina.
Jedynie co mi w Roombie przeszkadzało, to jej dość swobodne podejście do trasy. Wiecie, jak ja odkurzam, to robię to metodycznie, po kawałku, ale generalnie od jednej strony pokoju do drugiej. A ona hasała sobie po całym domu, to tu to tam. W jednej chwili odkurzała salon, a za chwilę była w łazience, potem przemknęła przez kuchnię, żeby zaraz być w przedpokoju. Postanowiłam więc kilka dni później stworzyć jej idealne warunki do pracy i wyjść. Przygotowałam dom tak, jak do odkurzania: krzesła ustawiłam na stole i blatach, wszystkie torby i koszyki z podłogi przestawiłam wyżej. I zostawiłam koleżankę samą, znów : „niechcący” rozsypując trochę piasku i okruszków w różnych zakamarkach domu. Kiedy wróciłam, po brudzie nie było śladu, a Roomba odpoczywała, spokojnie ładując baterie. A więc w porządku – chcesz odkurzać inaczej niż ja – spoko, bo robisz to naprawdę dobrze, koleżanko.
Od tego czasu wychodząc, wypuszczam Roombę „na łowy”, od czasu do czasu sprawdzając tylko, czy nie sygnalizuje, że pora oczyścić pojemnik na brud. I tu kolejna niespodzianka – powiem szczerze, wydawało mi się, że mam generalnie dość czysto w domu, ale jak zobaczyłam, co ona uzbierała, to byłam zdziwiona. Plus dla niej.
Roomba ma teraz młodsze siostry myjące podłogi, niewykluczone, że się skuszę. W wyższych modelach można korzystać z zaawansowanych funkcji takich jak harmonogram pracy na 7 dni czy zwiększona moc odkurzania dywanów. Jeśli lubicie czystość, ale nie lubicie odkurzania, Roomba będzie idealną mieszkanką także Waszego domu.
Kocham moją roombę, mimo że posiadam model z najtańszej aktualnie serii 600. Byłam w ciężkim szoku, kiedy zobaczyłam ile kurzu i kociej sierści wyzbierała po odkurzaczu tradycyjnym… Polecam niezdecydowanym, ale w internecie widziałam już tyle pochlebnych opinii, że nie ma co się rozpisywać. Może dodam tylko, że im większą przestrzeń do odkurzania macie, tym lepiej wybrać model z wyższej serii, no i modele od serii 800 mają lepsze szczotki do włosów (włosy nie nawijają sie na szczotki) i inne udogodnienia, wiadomo. Ale za 1000 zł też można się cieszyć fajnym urządzeniem.
Dziękuję za pomocny komentarz!
Witam jaki to jest model?
Jaki to model
To model 886.
Ja polecam scooba do mycia, jest rewelacyjna kiedy w domu nie ma dywanów tylko gres i deski ☺️ myje bez dodatkowych środków chemicznych i przy okazji zbiera drobne okruszki, żałuje że nie kupiłam wczoraj
Kurcze naprawdę super opcja, tylko szkoda, że aż taka droga… Ale chyba warto się skusić.
Otwieranie pojemnika na kurz ostatecznie mnie przekonało, że to skuteczne urządzenie 🙂
Witam, mam pytanie odnośnie odkurzacza, którym odkurzała Pani w filmiku „Miejsca, które kurz lubi najbardziej” jaki to dokładnie model bo widzę że jest to PHILIPS oraz żelazko, którym prasowała Pani w filmiku „Sposób na górę prasowania” jaka to marka i model? Dziekuję
ale słodko wygląda ten kicia na roombie! Mój tez taki czaarny ale nie jeździ, a sama roomba świetna pomoc, my mamy od nie dawna E5