300 000 subskrybentów na YouTube Ula Pedantula!!!
Dzieeeń dobry!
To powitanie to już mój znak firmowy, chociaż – szczerze mówiąc – nie wiem, w którym z 316 odcinków pojawiło się po raz pierwszy. Czy uwierzycie, że pierwszy film na YouTube zamieściłam 7 lat temu, pod koniec marca 2014 roku?
Początki
Pamiętam jak dziś, kiedy wpadł do mnie do domu Tomek Kammel, z którym wtedy prowadziliśmy „Pytanie na śniadanie”, i powiedział: „Jakbym miał taki dom, to bym zrobił wszystko, żeby tu pracować, bo tu jest pięknie”. I to on podrzucił mi pomysł kanału na YouTubie, na którym mogłam realizować swoją poradniczą pasję. 7 lat później Pedantula to moja pełnoetatowa praca, a poza kanałem na YouTube powstał blog, dwie książki, PlanUlek, PrzepisUlek i moja własna marka najwygodniejszych domowych ubrań czyli takwygodnie.pl. WOW. Jak to teraz piszę, to sama nie wierzę!
Pierwszy odcinek, jaki nagrałam, dotyczył plam z podkładu, które okazały się wyjątkowo proste do usunięcia z pomocą… zwykłego mydła! Później odcinki ukazywały się z większą lub mniejszą regularnością, bo mocno absorbująca była moja praca w „Dzień dobry TVN”. Ale poza niespełna roczną przerwą na przełomie 2015 i 2016 roku, w zasadzie co tydzień pojawiały się nowe patenty, nowe pomysły i ciekawe porady. YouTube jest wymagający, trudny dla kogoś, kto zajmuje się poradnictwem domowym, tematem mocno niszowym w tym medium. Tym bardziej cieszę się, że udało mi się zachęcić do oglądania moich porad grupę słabo tu reprezentowaną: kobiety w sile wieku i dojrzałe, a nawet bardzo, bardzo dorosłe i pokazać, że YT to nie tylko „gaming” i „beauty”.
W czerwcu 2018 roku „stuknęło” nam 100 000 subskrybentów, naprawdę wielka rzecz dla każdego YouTubera. I chociaż do dziś nie doczekałam się srebrnego przycisku przyznawanego przez YT twórcom, którzy przekroczyli tę magiczną granicę, to dzień, w którym zobaczyłam pierwszy raz 6 cyfr na liczniku, pamiętam do dzisiaj!
Praca marzeń
YouTube bardzo zmienił moje życie: dom stał się miejscem pracy (co ma potężne zalety, ale równie wielkie wady), święta zaczynają się 2 miesiące przed świętami, a dom regularnie zamienia się w laboratorium testów na czyszczenie, odplamianie i porządkowanie. W dni, w które realizujemy zdjęcia, moje lokum wywraca się do góry nogami: często meble zmieniają miejsce, wyposażeniem stają się dziesiątki kilogramów sprzętu, domowników nagle przybywa, a Luna próbuje jednocześnie znaleźć się we wszystkich miejscach, w których coś się dzieje.
Bardzo kocham swoją pracę, czuję się uprzywilejowana, że mogę pracować na swoich zasadach, w swoim (szalonym) tempie i przede wszystkim mając pełną niezależność i możliwość wyboru. To jest potężny luksus. Ale okupiony też ogromem pracy – bo w mojej branży nie ma wakacji, weekendów i… urlopów macierzyńskich. Mówi się: znajdź pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia. Powiem Wam inaczej: znajdź pracę, którą kochasz, a będziesz pracować do upadłego. Za to z radością!
Dziękuję!
Te 300 000 to dla mnie okazja do podsumowań, ale też moment, w którym chciałabym podziękować Wam, moim widzom: to dzięki Wam mam paliwo do działania. To Wasze komentarze sprawiają, że mam siłę działać dalej. To Wasza energia sprawia, że nawet kiedy zawalę noc, bo Robert ząbkuje, nawet kiedy jednocześnie pracuję nad kilkoma projektami, nawet jeśli mam za dużo na głowie, zawsze pamiętam, dla kogo to robię, i wiem, że czekacie na kolejny odcinek, wpis, post i że ze mną jesteście. Dziękuję!
Team Pedantula
Ale Pedantula to nie Zosia Samosia (chociaż też uważa, że wszystko wie najlepiej ;). A poza moją najwspanialszą na świecie społecznością jest jeszcze grupa ludzi, która sprawia, że nasza codzienna praca jest przyjemniejsza, sprawniejsza, lepsza, filmy dobrze nagrane i starannie zmontowane, umowy podpisane i nie brakuje przecinków.
To grupa moich najbliższych współpracowników, dzięki którym mogę mieć nowe pomysły, bo wiem, że z całą mocą wesprą mnie w ich realizacji: Ludwika, moja vice-Pedantula; Kasia, nasze fantastyczne wsparcie. Najlepszy monter świata Pixel (poznaliście go w ostatnim odcinku) i jego właściciele Marta i Piotrek (dobrze, że go karmią, bo by biedak nie miał siły montować po nocach ;)). Autorzy najpiękniejszych zdjęć (tu ukłon przede wszystkim w stronę Marcina, który nigdy nie odpuszcza), i autorki makijaży „taka piękna się obudziłam”: Ania i Gosia. Karolina, która dokumentuje naszą pracę i robi cudne fotki na bloga. Sąsiadka Grażynka, która nas dokarmia w czasie zdjęć. I mnóstwo, mnóstwo osób, które przez te 7 lat były częścią historii mojego kanału.
Rysio, kiedy dowiedział się, że przekroczyłam 300 000 subskrybentów, powiedział: to może niech już nie przysyłają tego srebrnego przycisku, bo zaraz będzie milion. A ja sobie pomyślałam, w sumie czemu nie, ale ważniejsze jest to, żebyśmy zawsze stanowili taką fajną, życzliwą i wspierającą społeczność, jaką jesteśmy teraz!
Dziękuję Wam za to, że wraz ze mną współtworzycie to miejsce!
No i kolejnych 300 odcinków na pewno przed nami!