Jak pozbyć się plam z czerwonego wina
Internet pęka w szwach od porad, jak pozbyć się plam z czerwonego wina. Takie plamy były przez lata zaliczane to nieusuwalnych. A teraz niby okazuje się, że usunąć je może nawet mleko. No właśnie, tylko czy to wszystko prawda… Postanowiłam sprawdzić dla Was znalezione w internecie pomysły, nawet te najbardziej absurdalne. Zobaczcie, co z tego wyszło!
Na dobry początek przygotowałam identyczne kawałki materiału – pocięłam stary obrus. Każdy fragment podpisałam niezmywalnym flamastrem, żeby było wiadomo, co jest co. I zabrałam się za najfajniejszy kawałek eksperymentu: rozlewanie wina!
Plamy były naprawdę spektakularne. Całkiem szczerze mówiąc miałam wątpliwości, czy uda się je usunąć… Ale po kolei. Na pierwszy ogień poszedł tradycyjny sposób: sól. Ta metoda jest o tyle sensowna, że nie wymaga przerywania posiłku żeby zdjąć obrus: wystarczy posypać zalane miejsce solą i można spokojnie dotrwać do końca kolacji.
Równie wygodna metoda to posypanie plamy mąką ziemniaczaną. Plamę udało się zamaskować na białym obrusie bardzo sprawnie, ale wino nie wsiąkało w mąkę tak mocno, jak się spodziewałam. Plama zakryta, ale czy wywabiona? Zobaczymy…
Kolejny sposób to sok z cytryny: pod jego wpływem plama rzeczywiście rozjaśniła się nieco właściwie od razu. Niestety nie bardzo sobie wyobrażam jak rozprowadzić sok na zastawionym stole.
Wśród internetowych sposobów na plamy z wina pojawiło się mleko… Szczerze mówiąc nie bardzo chciało mi się wierzyć, że mleko może odplamić cokolwiek, ale nie przekonam się, póki nie zobaczę, więc moczymy!
Jednym z najbardziej niewiarygodnych sposobów na usunięcie plamy z czerwonego wina jest polanie jej białym… Ciekawa jestem, czy to ma coś wspólnego z popularną metodą na kaca, wedle której należy go leczyć innym alkoholem… I ciekawe, czy to równie skuteczna opcja…
Teraz kolej na wodę utlenioną: tu w oczach zobaczycie jak plamy się rozjaśniają, chociaż są jeszcze dalekie od całkowitego zniknięcia.
Na koniec mój ulubiony i niezawodny sposób na wszelkie plamy: wrzątek! Jak zwykle okazał się skuteczny – plama z wina zniknęła w oczach!
Wszystkie fragmenty obrusa potraktowane najróżniejszymi sposobami poleżały tak przez kilkanaście minut i wszystko razem wrzuciłam do pralki.
Oto efekty: piękne, białe, czyściutkie serwetki… Szczerze mówiąc byłam trochę zawiedziona – tak trudne plamy, a tak pięknie zeszły.
Dlatego przyjrzałam się im dokładniej pod światło – niestety na wszystkich poza tym, który polałam wrzątkiem, zostały plamy. Co prawda ledwie dostrzegalne, ale jednak. Na pierwszy rzut oka jednak każdy sposób okazał się równie dobry. Zwłaszcza, że raczej nie będziecie oglądali obrusa pod światło.
Wydaje mi się, że wszystko dlatego, że serwetki uprałam bardzo szybko po poplamieniu – minęło może z pół godziny i wino nawet porządnie nie zaschło. Dlatego niedługo powtórzę eksperyment, tym razem zostawiając plamy na kilka godzin, zanim cokolwiek z nimi zrobię. Zobaczymy, co wtedy podziała na plamy!