• Instagram
  • YouTube

Moje eko postanowienia

W tym roku postanowiłam zwracać szczególną uwagę na to ile śmieci produkuję. Staram się oczywiście starannie recyclingować co tylko się da (pisałam o tym między innymi w tym wpisie na blogu.) Ale recycling to zaledwie kropla w morzu potrzeb, bo tak naprawdę kluczowe jest to, by tych odpadów było mniej. Każdego dnia, każdy z nas podejmuje decyzje, które mogą zmniejszyć lub zwiększyć ilość tego wszystkiego, co potem będzie latami zalegać na wysypiskach lub konsumować cenne zasoby konieczne do tego, żeby przeprowadzić proces przetwarzania śmieci. Jakie są moje eko postanowienia?

Od czego zacząć?

Pierwszy krok do zmniejszania śladu jaki po sobie zostawiamy w środowisku to uważna analiza tego, gdzie tych zanieczyszczeń produkujemy najwięcej. Ja zaczęłam od samochodu. Jeżdżę dużo. Mieszkam za miastem i biorąc pod uwagę w ilu miejscach muszę się znaleźć każdego dnia, jestem skazana na samochód. Przesiadłam się więc z crossovera, który palił 12 litrów na 100 km i który oprócz mnie woził głównie powietrze na dużo bardziej ekonomiczne auto – Volkswagena Polo. Polo pali równo połowę mniej. Zmiana jest od razu odczuwalna i w kieszeni i w środowisku, bo zostawiam po sobie o połowę mniejszy ślad, wcale nie rezygnując z komfortu (o niższych kosztach użytkowania auta nie wspominając). Zainteresowanych odsyłam do mojego pierwszego wpisu #bardziejczerwony oraz do nowego wpisu o pierwszym wspólnym półroczu). A na zdjęciu mój rekord w niskim spalaniu: 4,8l/100km.

Co dalej?

Drugi krok to drobne rzeczy, które robiłam codziennie, a które generują kolosalne ilości śmieci:

  • picie wody „na mieście”. Niestety często w biegu kupowałam butelkę wody (najczęściej „z dziubkiem”, bo jest wygodna do picia w samochodzie) i produkowałam w ten sposób dziesiątki  – co prawda recyklingowanych – ale jednak śmieci tygodniowo. W tym roku kupiłam sobie naprawdę piękną, szklaną butelkę marki brk i wreszcie mam coś, co wygląda super i sprawdza się super. Butelka jest szklana, a zatem ciężka, nie jest to więc wygodne rozwiązanie dla kogoś, kto musi ją nosić pod ręką cały dzień. Ja mniejszą mam zawsze w torebce (jestem skłonna podźwigać trochę żeby pić ze szkła). Druga, większa jest zwykle ze mną w samochodzie lub na całodniowych zdjęciach. Oczywiście jeśli będę gdzieś w biegu i nie będę miała przy sobie swojej butelki, to może się zdarzyć, że kupię jednorazową, ale to będzie incydent, a nie zły nawyk. Poszukajcie cudnej butelki dla siebie, takiej, którą naprawdę polubicie i zmieńcie złe butelkowe nawyki na zawsze.
  • szkolna butelka – Rysio kiedyś korzystał z metalowego bidonu. Po jakimś czasie zaczął jednak skarżyć się na bóle brzucha. Badania nic nie wykazały. Ja jednak natknęłam się gdzieś na artykuł o bakteriach, które mnożą się w bidonach na wodę powodując właśnie takie objawy. Przejście na wodę butelkowaną rozwiązało problem w ciągu paru dni. Jednak zgrzewka małych butelek raz na dwa tygodnie to koszmarna ilość plastiku, więc kupiłam szklaną butelkę także dla Rysia. Może to tylko wrażenie, że szkło można wymyć dokładniej, ale mam poczucie, że na szklanej powierzchni zarazki nie mnożą się tak łatwo jak na plastiku. Butelkę regularnie wyparzam, myję szczoteczką i nic złego się nie dzieje.

  • woda gazowana – to w naszym domu podstawa. Kiedy kupowaliśmy butelki to zużywaliśmy minimum zgrzewkę tygodniowo. Po konsultacji z Wami na facebookowej grupie Team Pedantula zdecydowałam się na zakup Soda Stream. To naprawdę była najlepsza rzecz jaką mogłam zrobić. Nie dość, że woda jest dużo lepsza w smaku (bo w kranie mam super filtrowaną wodę) to nic się nie marnuje. Robię sobie mniejsze porcje, które mogę pić na bieżąco. Nie zostają mi więc mało apetyczne, wygazowane resztki na dnie butelki. Każdy z domowników może sobie robić wodę taką jak lubi – cieplejszą lub zimniejszą, gazowaną mocno lub leciutko. Jeden wkład wystarcza mi na ok. 3 tygodnie. A ponieważ urządzenie nie wymaga podłączenia do prądu to może sobie stać spokojnie na blacie nie generując bałaganu.

 

Kolejne eko postanowienia?

  • torby na zakupy. Co prawda coraz rzadziej korzystałam z „reklamówek” kupowanych w sklepie, ale czasem zdarzało się, że miałam za mało własnych toreb i musiałam się wspomagać tymi sklepowymi. Teraz obkupiłam się tak, że mogę zrobić zapasy na pół roku i toreb mi nie zabraknie. Co więcej mam je wszędzie: w torebce, w bagażniku, w domu i w kieszeni najczęściej noszonej kurtki

  • torby zamiast foliówek – te małe, cieniutkie torebeczki na owoce i warzywa czy sypkie produkty to prawdziwy koszmar. Torbacze.com zaopatrzyły mnie jak należy i teraz nic już nie muszę pakować w folię. Takie siatki możecie też uszyć sami, nawet ze starej firanki! I uwaga: nigdy, w żadnym sklepie nikt nie protestował przy kasie że zapakowałam produkty po swojemu! Nie obawiajcie się, tylko zabierajcie ze sobą woreczek na wszystko. Przekonałam do tego pomysłu nawet Filipa Chajzera, co będziecie mogli zobaczyć w odcinku, który pojawi się już w najbliższy poniedziałek 🙂 [film możecie zobaczyć tu: LINK]

Wciąż można zrobić więcej!

  • słomki i plastikowe sztućce. Ich zastąpienie jest tak niekłopotliwe, że naprawdę nie widzę żadnego powodu by dalej ich używać. Został mi jakiś mały zapas papierowych słomek, ale mam też szklane (robią furorę wśród dzieci) oraz metalowe (od Torbaczy). Mam też cudowny zestaw sztućców do jedzenia na mieście (też torbaczowych). Są małe, lekkie, pięknie opakowane i można śmiało zabrać je ze sobą to torebki!

  • kubek na kawę na wynos. Wielorazowy plastik nie jest najgorszy. Jeśli mamy coś naprawdę trwałego, czego używamy całe lata to powiedzmy że ma to jakiś sens. Dlatego mam kilka kubków termicznych, które uwielbiam, a które są właśnie plastikowe. Na co dzień przestawiłam się jednak na porcelanowy, kupiony na http://pieknowdomu.pl. Pomijając kwestię ekologiczną po prostu przyjemniej pije się kawusię z porcelany!

Proszę, jeśli możecie zoptymalizować swoje nawyki tak, by generować mniej śmieci – zróbcie to! Takie działania, jeśli pomnożyć je przez setki tysięcy ludzi naprawdę dają kolosalne efekty! I koniecznie napiszcie mi w komentarzach co już udało się Wam zmienić w swoim otoczeniu!

31 komentarzy

Zostaw komentarz

Wypełnij formularz aby się zarejestrować

Dzięki naszemu newsletterowi bądź na bieżąco z tym co się dzieje u Uli Pedantuli!

Wyrażam zgodę na otrzymywanie drogą elektroniczną na wskazany przeze mnie adres email informacji handlowej w rozumieniu art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku o świadczeniu usług drogą elektroniczną od Pedantula - Urszula Chincz z siedzibą przy ul. Łowickiej 58/4 w Warszawie, kod pocztowy: 02-531 Warszawa, NIP 521 236 25 55, REGON: 017353030.