Podsumowanie sierpnia czyli moje wielkie włoskie wakacje!
Sierpień stał pod znakiem prawdziwych, wielkich wakacji. To był dla mnie bardzo intensywny rok. Bardzo, bardzo intensywny. O ile jesień przebiegła jeszcze w miarę spokojnie, o tyle od stycznia zaczął się prawdziwy szał. „Misja Ratunkowa”, „Gwiazdy Prywatnie”, kanał na YouTube, blog, Facebook, Instagram i książka! Pewnie powinnam była przewidzieć, że jeśli chcę napisać duży poradnik to muszę z czegoś zrezygnować… ostatecznie więc musiałam zrezygnować ze spania 🙂 Dlatego te 7 miesięcy to było wyzwanie nie tylko organizacyjne ale też fizyczne. Szczęśliwie wszystkie projektu udało się spokojnie zakończyć przed wyjazdem i wakacje miały być zatem czasem prawdziwej regeneracji… A wyszło jak zwykle 🙂
Jak pewnie już wiecie Włochy to moje miejsce na ziemi. Gdziekolwiek jestem we Włoszech zawsze jestem szczęśliwa, zadowolona, wszystko mi się podoba i nic mnie nie złości! Marzyłam, żeby spędzić we tam miesiąc, pożyć sobie po włosku, pobyć na tyle długo, żeby nie było żal wyjeżdżać i żeby – jeśli będę miała taką ochotę – przeleżeć cały dzień w hamaku.
Oczywiście skończyło się na tym, że chciałam się rozdwoić, żeby na raz być i na plaży i w górach, jeść kolację i w domu i w restauracji, zwiedzać miasto i chodzić po lesie. Czyli Pedantula jak zwykle wszystko na raz. Te wakacje dobitnie pokazały, że muszę bardziej cieszyć się chwilą, a mniej myśleć o tym, co za chwilę. A cieszyć było się czym. Pogoda idealna, okolica piękna i pyszne jedzenie prosto z morza!
Wynajęliśmy mały domek od zaprzyjaźnionej Pani, jedliśmy proste jedzenie, pyszne owoce (na przykład ananasa LINK), proste kolacje, piliśmy miejscowe wino. Trochę pojeździliśmy po okolicy i zaliczyliśmy duży wypad w poprzek włoskiego buta (LINK). Starałam się gotować tak, żeby przygotowanie posiłku nie zajmowało mi więcej niż 15 minut i świetnie mi to szło. Nie robiliśmy planów na kilka dni naprzód, w zasadzie wcale nie robiliśmy planów, tylko poranek pokazywał, co wydarzy się dalej. A od czasu do czasu, całkiem sama wymykałam się pokluczyć po wąskich uliczkach, zrobić zakupy na targu czy wypić kawę w porcie. Udało mi się nawet po kawałeczku nagrać dla Was wakacyjne Q&A (LINK)
A potem wróciłam do domu. Byłam przekonana, że będę nieszczęśliwa, że będę tęskniła za wszystkim co włoskie, że będzie mi źle. Ale wiecie co? Przyjechałam i pomyślałam, że nigdzie nie będzie mi tak dobrze jak w domu. Że wcale nie zamieniłabym go na żadne inne miejsce na świecie. I że muszę po prostu znaleźć sobie sposób na to, by często wracać do ukochanych Włoch, ładować tam baterie, inspirować się wszystkim do okoła, chłonąć tą atmosferę.
Wkrótce przygotuję dla Was dwa powakacyjne wpisy: o planowaniu podróży po mojemu i o tym czego nauczyłam się od Włoszek! A póki życzę nam wszystkim cudnej pogody w te powakacyjne tygodnie! Mam nadzieję, że przed nami piękna złota polska jesień!
Dobrze się czyta ten wpis, a jeszcze lepiej ogląda zdjęcia – są pełne słońca, spokoju i beztroski wakacyjnej…a ponieważ ja już nie pamiętam kiedy miałam urlop to bardzo Pani dziękuję za ten wpis. P.s. też lubię mieszkać w swoim domu!!! ☺️
Droga Ulenko. Jak to piszesz to chce mi się zostawić wszystko i pojechać w nieznane. Chodź wiesz wybieram się za niedługo do Toskanii. Narazie nie mamy żadnych planów. Tam chce się żyć. Nawet mi nie przeszkadzają głośne rozmowy Włochów. Rekompensuje mi prawdziwa kuchnia jak u mammy 🙂 pasty, oliwa, oliwki, wino, sery, widoki…. mogłabym wymieniać bez końca. Pozdrawiam Asia
A pisałam że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej? ? Tak to znowu ja ? Po przeczytaniu tego posta nie marzą mi się włoskie wakacje tylko marzy mi się bycie w domu przy rodzinie na Lubelszczyźnie, zjeść domowy niedzielny obiad zrobiony przez moją mamę i słuchanie mojego dziadka, który po raz xxx opowiada to samo co było w serialu ? No cóż, zostaje mi zrobić obiad i rozmowa z nimi przez telefon na Śląsku :/ Ale póki co obejrzałam wszystkie odcinki Misji Ratunkowej które mi pozostały, najbardziej wzruszający był ze starszą panią a najbardziej obleśny oczywiście z pawiem ??
Mam pytanie: kiedy będzie odcinek o żelazku, odkurzaczu itp?? Pozdrawiam serdecznie
Pani Ulu super! Uwielbiam Pani bloga. Proszę napisać coś o pamiątkach z podróży. Co Pani zawsze przywozi? Coś dla siebie czy coś do domu? Pozdrawiam serdecznie 🙂
Witam,
jest Pani moim nowym odkryciem i przyznam szczerze, że bardzo przyjemnie się czyta i ogląda Pedantulę:) Kilka z Pani odcinków obejrzałam hurtowo i zauważyłam pewien zgrzyt… np. w odcinku o przechowywaniu w lodówce radzi Pani aby warzywa i owoce zamykać w foliowych woreczkach, ale przy myciu Pani lodówki warzywa nie były zafoliowane;) Była jeszcze jedna analogiczna sytuacja, ale już nie pamiętam.
Pozdrawiam gorąco:)
Patrycja, mój dom się zmienia – stosuję jakieś sposoby, a potem znajduję coś nowego i zmieniam. Kanał ma już 4 lata, więc tych zmian było dużo. To nie znaczy, że poprzedni sposób był zły, tylko może ten kolejny lepiej się sprawdza 🙂 Ale nigdy nie polecam czegoś, co nie byłoby praktyczne 🙂 Pozdrawiam!
Ps. Proszę nie mieć mi tego za złe, że zwróciłam uwagę:)
Droga Patrycjo nasza Ula tak jak i my ciągle sie czegos uczy a filmiki dzieli odstęp czasowy i możliwe dlatego wystapila sprzeczność.musze przyznać że sama zaczęłam stosować woreczki strunowe do przechowywania warzyw owoców dopiero po filmiku Uli.pozdrawiam serdecznie