To lubię – luty
Na co dzień odkrywam tyle fajnych rzeczy, że aż muszę się z Wami podzielić! Dlatego od lutego (ale się zrymowało) będę przygotowywać dla Was zestawienie moich ulubieńców z danego miesiąca.
Olej kokosowy be organic
Trafiłam na niego szukając delikatnego środka do demakijażu twarzy. Na co dzień do pracy noszę dość ciężki makijaż telewizyjny, czasem maluję się nawet 2 razy dziennie kiedy przerwa między zdjęciami jest szczególnie długa, a na dodatek mam suchą, wrażliwą skórę. Dlatego mój środek do demakijażu musi być delikatny dla skóry, ale skuteczny. Ten produkt ma wiele zastosowań: jak balsam, odżywka do włosów, płyn do kąpieli czy właśnie do demakijażu. Cudownie rozpuszcza podkład, wystarczy wmasować w skórę grudkę wielkości małego orzecha laskowego, a potem spłukać twarz ciepłą wodą. Olej nawilża skórę, po spłukaniu nie ma więc takiego nieprzyjemnego efektu napięcia czy wysuszenia. Moja pani kosmetyczka twierdzi, że tego typu produktów nie należy używać za często, bo mogą zatykać pory – nie odczułam tego, może jest to kłopot dla cer tłustych. Olej nie jest tani, ale bardzo wydajny – używam go od miesiąca i widzę, że spokojnie na jeszcze dwa wystarczy.
cena: ok. 42 zł, do kupienia w aptece lub na www.beorganic.pl
„Tajemnica zaginionej ślicznotki” Eduardo Mendoza
W zeszłym roku miałam niebywałą przyjemność poznać autora, a nawet jeść za jego namową i w jego towarzystwie ogromnego hamburgera (z podwójnym serem) na Rynku w Krakowie. Przeczytałam wszystkie książki Mendozy jakie wyszły w Polsce, wszystkimi byłam oczarowana, a kolejna historia o przygodach damskiego fryzjera mnie nie zawiodła. Obawiam się, że wychwytuję w najlepszym wypadku połowę niuansów i nawiązań jakie pojawiają się w tych tekstach, ale i tak bawię się pysznie! Absurdalny i wciągający klimat książek i oczywiście złożoność kryminalnej historii sprawia, że ciężko tą książkę odłożyć. Świetna lektura na luźniejszy weekend!
cena ok. 26 zł, do kupienia na stronie wydawnictwa www.znak.com.pl
„Skalpel” Ewy Chodakowskiej
Ćwiczyłam z programami Ewy już wcześniej, problem polega na tym, że ja bardzo nie lubię się męczyć i pocić… Niestety zbliżające się nieuchronnie czterdzieste urodziny zmusiły mnie do zadbania o styl odżywiania a także o pomyślenie o tym, że może warto się jednak trochę poruszać. Srogie mrozy zniechęciły mnie do powrotu do biegania, siłownię mam za daleko, pozostała zatem „gimnastyka dywanowa”. Skalpel jest do tego idealny, Program trwa 45 minut, ale kiedy nauczycie się poprawnie wykonywać ćwiczenia możecie zapisać sobie tylko ich kolejność i zrobicie całość w pół godziny (można wtedy nieco szybciej przechodzić od ćwiczenia do ćwiczenia, jednocześnie nie zmieniając tempa i ilości poszczególnych ćwiczeń). Program daje się dla nawet najbardziej początkujących, bo nie ma w nim elementów kardio, które sprawiają, ze macie ochotę wyzionąć ducha po pierwszych 5 minutach. Jednocześnie wierzcie mi – ćwiczenia przynoszą rewelacyjne efekty! Kocham Ewę, uważam, że zrobiła dla zdrowia i dobrego samopoczucia Polek więcej niż niejeden lekarz, więc polecam Wam program, od którego właściwie to wszystko się zaczęło!
cena ok. 35 zł, do kupienia na stronie www.bebio.pl
Pyłek pszczeli z Tęczowej Pasieki
Pozostając w temacie zdrowia: oto wszelkie witaminy, suplementy oraz samo zdrowie w słoiku! Szczegółowe omówienie zalet pyłku pszczelego znajdziecie w materiale Agnieszki Cegielskiej zrealizowanym dla Dzień Dobry TVN (http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/pylek-pszczeli-skarbnica-witamin,216349.html). Ja mogę napisać tylko tyle, że po kilku tygodniach picia pyłku czuję się świetnie i ledwo zauważyłam infekcję, która mi się przyplątała, a która położyła do łóżka wszystkich dookoła! Znakomita terapia właśnie teraz, na czas wiosennego przesilenia, kiedy wielu z nas odczuwa osłabienie, zmęczenie i brak sił. Ja zaopatruję się po sąsiedzku, w Tęczowej Pasiece, co i Wam polecam! Bo jeśli pyłek to tylko ze sprawdzonego źródła!
cena ok. 80 zł, do kupienia na stronie www.teczowapasieka.pl
Ze wszystkim się zgadzam olej tej firmy cudowny, książki rzecz fantastyczna uwielbiam, kiedy tylko mam chwilę wciągam co wpadnie mi w ręce (tego autora nie znam ale zapisałam na liście do przeczytania) 🙂 ruch także ale więcej o nim mówię niż robię niestety niezdrowe nawyki zwyciężają 🙁 i to codziennie. Pyłek pszczeli kocham bomba energetyczna, apteczne specyfiki się nie umywają. Pyłek jest jak szampon 3W1, tylko tu jest 1000w1 😀 pozdrawiam
Wspaniały do usuwania wszelkiego rodzaju naklejek lub pozostałości po nich oraz kleju, jest olej kokosowy.
Do usuwania kleistych pozostałości po naklejkach, etykietach itp. wskazane jest użycie oleju kokosowego i ręcznika papierowego lub papieru toaletowego. To metoda wykorzystująca dość naturalne i mało szkodliwe składniki. Olej kokosowy naniesiony około kwadrans wcześniej spowoduje, że papier naklejki się nawilży i łatwiej będzie go usunąć, tak jak podaje przykład z kremem nawilżającym Ula ? . Jeszcze jedna pozytywna cecha, powierzchni nie trzeba szorować, więc się nie uszkodzą i dany przedmiot możemy używać wielokrotnie, a to bardzo ekologiczne i przyjazne dla środowiska.