Niestety nasze społeczeństwo jest tak delikatne jak słoń w porcelanie i nie reformiwalne daleka droga jeszcze do kultury rozmowy i zadawania nietaktownych pytań pozdrawiam i ✊
Zmagamy się z chorobą. W naszym mniemaniu najbardziej niesprawiedliwą jaką los wymyślił – niepłodnością. Próbowaliśmy wszystkiego. DOSŁOWNIE. 15 transferów InVitro, tysiące zastrzyków, miliony tabletek, wiele zabiegów, za każdym razem ogromna nadzieja zakończona morzem wylanych łez. Możemy powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko by spełnić swoje marzenia o rodzicielstwie, nie udało się. Wznieśliśmy białą flagę. Każde kolejne pytanie o dziecko bądź leczenie sprawia coraz większy ból. Nie wiem już w jaki sposób unikać tematu. Kończy się na tym, że spotkań jest coraz mniej… „Macie pieniądze, to wszystko sobie załatwicie”. Jak to usłyszeliśmy chciało nam się rzygać. Fakt, pozwoliły nam próbować, ułatwiały walkę, ale szczęścia nie dały! Aż w końcu się skończyły. Nie zrozumie tego ten, komu biegają po domu małe stópki, komu drze się nad uchem mały człowiek namawiając na wspólną zabawę, kto znów nadepnie na rozsypane klocki lego. Zastanówmy się zanim otworzymy usta. Być może słowa, które dla nas są zwyczajne, komuś zrobią kolejną ranę w sercu… Może ktoś przez nie znów przepłacze w poduszkę całą noc… Ściskam mocno.
Podpisuję się pod przekazem! Staramy się z mężem od dłuższego czasu i bezskutecznie, a często jak pojawiają się pytania znajomych, nawet nie rodziny „To kiedy dziecko? Jesteś już w ciąży? To kiedy dzieciak?” to chce mi się po prostu płakać. Często nie mam już siły odpowiadać… bo jest mi najzwyczajniej w świecie przykro. Dziękuję za ten filmik. Po prostu dziękuję!
Świetna historia! Dwójka dzieci, czyli teoretycznie zgodnie z planem społeczności na Twoje życie (bo jak już wiemy z powyższych wpisów „jedno to nieszczęście”). Jednak nadal można coś wytknąć! Takie balansowanie na granicy absurdu. You made my day 🙂
Ja z kolei dowiedziałam się (w miesiąc po zakończeniu długoletniego związku),że moja babcia rząda prawnuków. Odpowiedź mojej ciotki była przepiękna „Przecież palcem sobie nie zrobi.”
Natomiast w tym roku na okrągłe urodziny usłyszałam,że przecież obiecałam,że jak tylko skończę trzydziestkę, to będę w ciaży i czy już jestem. Dodam tylko,że było południe 😀
Kobiety które mają jedno dziecko pytają różni ludzie kiedy następne,a kobiety które mają pare dzieciaczków są pytania czy nie za dużo albo ile kasy dostaje od państwa ile roboty jest.
I tak źle i tak źle.
Pozdrawiam
Pomimo tego, że to już stary wpis (choć problem cały czas aktualny) to dopiszę i swoją sytuację z dość brutalną odpowiedzią.
Jestem młoda i mam chłopaka od zaledwie roku, żaden mąż, żadne naście lat. Niedawno usłyszałam pytania o dziecko (nawet nie o ślub). Odpowiedziałam, że jak dziecko, skoro byłam tyle czasu w Holandii (pracujemy za granicą). Miny jak kamień, pytające co to ma do rzeczy. Odparłam: „no tam aborcja jest legalna, więc nie mamy o co się martwić xD”. Reakcji nawet nie potrafię opisać, ale był niezły szok i więcej tematu już nikt nie poruszył.
Jeśli o to chodzi to byśmy nie usuwali, ale wścibskie buzie zamknięte chyba na amen. Polecam 😉
Wiem co mowisz. Ja jestem z partnerem do 12 lat i raz poronilam… od tamtej pory nie udaje mi sie zajsc. Kiedys na fb zlozylam gratulacje dla mojej znajomej ze urodzina i potem zalowalam. Jej maz napisal w komentarzach a wy kiedy … co nieplanujecie przeciez tyle lat jestrscie razem…. smutno mi bylo nic nie odpisalam . Potem ktos skomemtowal- ze w swoim czasie… ludzie niezastanawiaja sie i mowia i pisza takie rzeczy. Niestety tez od tesciow i znajomych slysze ciagle to kiedy co nie mozesz zajsc… przykre.
Świadomie nie chcę mieć dzieci, póki nie zamknę pewnych spraw, a z drugiej strony wiem, że w może być mi ciężko donosić ciążę, a jeśli to się uda, to dziecko może przejąć po mnie niektóre choroby. W takiej sytuacji wolałabym aborcję niż zafundowanie małemu człowiekowi problemów na całe życie, z którymi będzie musiał mierzyć się sam (dlatego nie popieram projektów zmian prawa w tym zakresie). Teściowa (matka 4-ki) razem z teściem co rusz robią mojemu mężowi w mojej obecności przytyki w stylu „ja/twój brat/ twoja siostra… miał/am już X dzieci” zresztą siostra męża (matka 3-ki) podobnie. Na dodatek teść po kielichu ma w zwyczaju robić sprośne komentarze na temat życia seksualnego, a mnie aż bierze na wymioty, a czasem wręcz zniechęca mnie to do własnego męża… Kiedyś, krótko po ślubie poszłam dla towarzystwa z ciotką męża na papierosa do starego pomieszczenia gospodarczego, gdzie w suficie były zamontowane ogromne haki. Ciotka nagle zaczęła przypierać mnie do muru pytaniami kiedy, ile, dlaczego nie teraz, czy nie chcę itp. Ja wtedy od niedawna wiedziałam o swoich problemach i ryzyku, ale nie chciałam z nikim o tym gadać i nie wiedziałam jak się wykręcić od rozmowy, a jednocześnie wzbierała we mnie złość i bezsilność, ale też coś w rodzaju przerażenia. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam o zawiśnięciu na tym haku… Po tej „rozmowie” przepłakałam bite 3 dni, a nawet wróciłam do tego pomieszczenia, by tam pomyśleć, poryczeć… Zdarzają się chwile, gdy myśli o haku wracają, dlatego staram się w ogóle nie chodzić w to miejsce w obawie przed samą sobą. Często też na rozmowach o pracę słyszałam, że wszystko super, ale wolą kogoś starszego, kto nie ucieknie zaraz na macierzyński, nie będzie chodził na zwolnienia (mimo, że takie pytania i teksty są w teorii niedopuszczalne)…
To jest straszne jak ludzie nie myślą o konsekwencjach swoich pytań i stwierdzeń. Nie życzę nikomu takiej rodziny, ciotek, wujków, teściów czy pracodawców. Dla nich wszystkich mam jedną radę: Pomyśl zanim coś powiesz!
Niestety nasze społeczeństwo jest tak delikatne jak słoń w porcelanie i nie reformiwalne daleka droga jeszcze do kultury rozmowy i zadawania nietaktownych pytań pozdrawiam i ✊
Gratulacje!!! Glowa do gory!!! Super!!!
Zmagamy się z chorobą. W naszym mniemaniu najbardziej niesprawiedliwą jaką los wymyślił – niepłodnością. Próbowaliśmy wszystkiego. DOSŁOWNIE. 15 transferów InVitro, tysiące zastrzyków, miliony tabletek, wiele zabiegów, za każdym razem ogromna nadzieja zakończona morzem wylanych łez. Możemy powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko by spełnić swoje marzenia o rodzicielstwie, nie udało się. Wznieśliśmy białą flagę. Każde kolejne pytanie o dziecko bądź leczenie sprawia coraz większy ból. Nie wiem już w jaki sposób unikać tematu. Kończy się na tym, że spotkań jest coraz mniej… „Macie pieniądze, to wszystko sobie załatwicie”. Jak to usłyszeliśmy chciało nam się rzygać. Fakt, pozwoliły nam próbować, ułatwiały walkę, ale szczęścia nie dały! Aż w końcu się skończyły. Nie zrozumie tego ten, komu biegają po domu małe stópki, komu drze się nad uchem mały człowiek namawiając na wspólną zabawę, kto znów nadepnie na rozsypane klocki lego. Zastanówmy się zanim otworzymy usta. Być może słowa, które dla nas są zwyczajne, komuś zrobią kolejną ranę w sercu… Może ktoś przez nie znów przepłacze w poduszkę całą noc… Ściskam mocno.
Podpisuję się pod przekazem! Staramy się z mężem od dłuższego czasu i bezskutecznie, a często jak pojawiają się pytania znajomych, nawet nie rodziny „To kiedy dziecko? Jesteś już w ciąży? To kiedy dzieciak?” to chce mi się po prostu płakać. Często nie mam już siły odpowiadać… bo jest mi najzwyczajniej w świecie przykro. Dziękuję za ten filmik. Po prostu dziękuję!
To ja dziękuję za tak osobistą wiadomość!
Świetna historia! Dwójka dzieci, czyli teoretycznie zgodnie z planem społeczności na Twoje życie (bo jak już wiemy z powyższych wpisów „jedno to nieszczęście”). Jednak nadal można coś wytknąć! Takie balansowanie na granicy absurdu. You made my day 🙂
Ja z kolei dowiedziałam się (w miesiąc po zakończeniu długoletniego związku),że moja babcia rząda prawnuków. Odpowiedź mojej ciotki była przepiękna „Przecież palcem sobie nie zrobi.”
Natomiast w tym roku na okrągłe urodziny usłyszałam,że przecież obiecałam,że jak tylko skończę trzydziestkę, to będę w ciaży i czy już jestem. Dodam tylko,że było południe 😀
Przepiękne pytanie 😀 Uwielbiam. Trafi na moją listę niewybrednych odpowiedzi na wścibskie pytania. Dziękuję 🙂
Kobiety które mają jedno dziecko pytają różni ludzie kiedy następne,a kobiety które mają pare dzieciaczków są pytania czy nie za dużo albo ile kasy dostaje od państwa ile roboty jest.
I tak źle i tak źle.
Pozdrawiam
Pomimo tego, że to już stary wpis (choć problem cały czas aktualny) to dopiszę i swoją sytuację z dość brutalną odpowiedzią.
Jestem młoda i mam chłopaka od zaledwie roku, żaden mąż, żadne naście lat. Niedawno usłyszałam pytania o dziecko (nawet nie o ślub). Odpowiedziałam, że jak dziecko, skoro byłam tyle czasu w Holandii (pracujemy za granicą). Miny jak kamień, pytające co to ma do rzeczy. Odparłam: „no tam aborcja jest legalna, więc nie mamy o co się martwić xD”. Reakcji nawet nie potrafię opisać, ale był niezły szok i więcej tematu już nikt nie poruszył.
Jeśli o to chodzi to byśmy nie usuwali, ale wścibskie buzie zamknięte chyba na amen. Polecam 😉
Czasem taki szok jest odbiorcom potrzebny!
Ja wrzucam piłki tenisowe do pralki razem z kurtką:)
Wiem co mowisz. Ja jestem z partnerem do 12 lat i raz poronilam… od tamtej pory nie udaje mi sie zajsc. Kiedys na fb zlozylam gratulacje dla mojej znajomej ze urodzina i potem zalowalam. Jej maz napisal w komentarzach a wy kiedy … co nieplanujecie przeciez tyle lat jestrscie razem…. smutno mi bylo nic nie odpisalam . Potem ktos skomemtowal- ze w swoim czasie… ludzie niezastanawiaja sie i mowia i pisza takie rzeczy. Niestety tez od tesciow i znajomych slysze ciagle to kiedy co nie mozesz zajsc… przykre.
No niestety, ale tylko od naszej reackji zależy, czy ktoś kiedykolwiek jeszcze zapyta!
Świadomie nie chcę mieć dzieci, póki nie zamknę pewnych spraw, a z drugiej strony wiem, że w może być mi ciężko donosić ciążę, a jeśli to się uda, to dziecko może przejąć po mnie niektóre choroby. W takiej sytuacji wolałabym aborcję niż zafundowanie małemu człowiekowi problemów na całe życie, z którymi będzie musiał mierzyć się sam (dlatego nie popieram projektów zmian prawa w tym zakresie). Teściowa (matka 4-ki) razem z teściem co rusz robią mojemu mężowi w mojej obecności przytyki w stylu „ja/twój brat/ twoja siostra… miał/am już X dzieci” zresztą siostra męża (matka 3-ki) podobnie. Na dodatek teść po kielichu ma w zwyczaju robić sprośne komentarze na temat życia seksualnego, a mnie aż bierze na wymioty, a czasem wręcz zniechęca mnie to do własnego męża… Kiedyś, krótko po ślubie poszłam dla towarzystwa z ciotką męża na papierosa do starego pomieszczenia gospodarczego, gdzie w suficie były zamontowane ogromne haki. Ciotka nagle zaczęła przypierać mnie do muru pytaniami kiedy, ile, dlaczego nie teraz, czy nie chcę itp. Ja wtedy od niedawna wiedziałam o swoich problemach i ryzyku, ale nie chciałam z nikim o tym gadać i nie wiedziałam jak się wykręcić od rozmowy, a jednocześnie wzbierała we mnie złość i bezsilność, ale też coś w rodzaju przerażenia. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam o zawiśnięciu na tym haku… Po tej „rozmowie” przepłakałam bite 3 dni, a nawet wróciłam do tego pomieszczenia, by tam pomyśleć, poryczeć… Zdarzają się chwile, gdy myśli o haku wracają, dlatego staram się w ogóle nie chodzić w to miejsce w obawie przed samą sobą. Często też na rozmowach o pracę słyszałam, że wszystko super, ale wolą kogoś starszego, kto nie ucieknie zaraz na macierzyński, nie będzie chodził na zwolnienia (mimo, że takie pytania i teksty są w teorii niedopuszczalne)…
To jest straszne jak ludzie nie myślą o konsekwencjach swoich pytań i stwierdzeń. Nie życzę nikomu takiej rodziny, ciotek, wujków, teściów czy pracodawców. Dla nich wszystkich mam jedną radę: Pomyśl zanim coś powiesz!