Przeprowadzka na wieś – plusy i minusy
Dziś opowiem Wam o tym, jak wygląda przeprowadzka na wieś, jakie są plusy i minusy życia poza miastem, jak zmienia się życie towarzyskie po zamieszkaniu na wsi, jak to jest wychować dzieci daleko od centrum i jak wygląda kwestia dojazdów, remontów i prac w ogrodzie. Zapraszam!
Szanowna Pani Ulu, zacznę od tego, że uwielbiam Pani blog i czytam każdy nowy wpis i oglądam nowy film. I dzisiejszy film o plusach i minusach mieszkania poza miastem zainspirował mnie aby do Pani napisać. A więc przez kilka lat byłam Pani sąsiadką w tej miejscowości o 3 km od Pani i to co Pani mówi w filmie jest jak najbardziej szczerą prawdą. My z mężem w pewnym momencie życia z centrum gwarnej Warszawy postanowiliśmy zamieszkać na wsi sielskiej w otoczeniu zieleni i pól. Całe dwa lata zajęło nam szukanie działki i w końcu padło na miejscowość koło Pani. Wybudowaliśmy dom, zrobiliśmy piękny ogród (1200 m2) i po kilku latach …. uciekliśmy z powrotem do Warszawy. Mimo, iż obydwoje mamy wolne zawody to jednak dojazdy były uciążliwe bo jednak umawialiśmy się na spotkania biznesowe do Warszawy. Ja jako osoba towarzyska i lubiąca życie tzw. kulturalne mieszkając poza miastem przestałam z tego korzystać bo to była cała wyprawa i w pewnym momencie się nie chciało. Poza tym moja miejscowość to też wieś ale miejska i to też mi się przestało podobać bo to ani wieś ani miasto tylko przedmieścia. Od maja do października ciągle przyjeżdżali znajomi nawet nie zapraszani bo to np. jechali rowerem i wpadli albo na grilla bo kupili kiełbaski i siedzieli do nocy bo chcieli skorzystać z przyrody, czasami udawaliśmy, że nas nie ma. Długo by pisać ale w pewnym momencie siedliśmy z mężem i reasumując plusy i minusy doszliśmy po kilku latach do wniosku, że sprzedajemy dom i wracamy do miasta. Trochę czasu nam zajęło aby znaleźć kupca i zostawiliśmy ogród (który bardzo lubiłam), meble i generalnie wszystko i zaczęliśmy jakby od nowa w mieście i po dwóch latach od sprzedaży mogę powiedzieć, że to była bardzo dobra decyzja bo tu jestem bardziej szczęśliwa, mimo, iż czasami bardzo tęsknie za moim ogrodem to jednak wiem, że zrobiłam lepiej dla mnie.
Pozdrawiam
No właśnie… w sumie zanim się nie spróbuje, to się samemu nie wie. Cudnie napisała Pani z tym, że „ani wieś ani miasto”. Fajnie, że umieli Państwo podjąć jednak decyzję o powrocie do miasta – czasem ludzie się z przywiązania męczą latami, a trzeba mieć odwagę do zmian na lepsze!
Mój pierwszy wpis tutaj chyba…. Mieszkam w domu z pięknym ogrodem (zrobionym „tymi rencami”), kocham mój dom, ogród, okolicę. Mieszkam bardzo blisko małego miasta i blisko dużego. Szczerze? Nie zamieniałbym mojego skrawka ziemi na nic innego – no może chętniej uciekłabym jeszcze dalej na wieś ale dzieci dorastają i chcę dać im szansę być niezależnymi w zakresie dojazdu do szkoły czy na imprezę. Niemniej ciągle gdzieś tam w głowie mam plan, żeby po usamodzielnieniu się dzieciaków wynieść się jeszcze dalej. Nie brakuje mi kina, teatru czy knajp. Na spotkania towarzyskie prawie zawsze jadę samochodem i doskonale bawię się bez alkoholu. Cieszę się, że ten film powstał, że tak pięknie i „bez ściemy” opisałaś plusy i minusy. Mieszkanie poza miastem na pewno nie jest dla wszystkich i…to jest piękne! Wszak wspaniale, że się różnimy, mamy własne potrzeby i przyzwyczajenia. Ja nie mogłabym żyć w centrum miasta, ktoś inny nie wyobraża sobie życia na wsi – dzięki temu i na wsi i w mieście są ludzie 🙂 Pozdrawiam Cię serdecznie i…. lecę plewić rabatki póki nie pada 🙂
Pięknie dziękuję. Nie ukrywam, że mi też chodzi po głowie „dalsza wieś” kiedy Rysiek będzie już w pełni samodzielny! Bo na bliskiej wsi jest cudnie, a na dalszej jeszcze cudniej!
Zapomniałam dodać- kiedy zaczynaliśmy budowę, zaprosiliśmy się do naszych teraz już serdecznych znajomych- sąsiadów, z którymi dzielimy płot. Chcieliśmy się poznać, dać znać, że będziemy się budować, że z góry przepraszamy za wszelkie niedogodności itp. Po jakimś czasie rozmowy sąsiad otworzył drzwi tarasowe w ich domu i pyta „słyszycie? ciiiisza” . I tę ciszę kocham najbardziej. Tzn. ciszy prawie nigdy nie ma bo ptaszki świergolą, bo bażant wrzeszczy, bo pszczoły bzyczą, bo pies zaszczeka ale taką „ciszę” kocham najbardziej!
Pani Ulu od niedawna jestem Pani fanką tu na blogu. Jednak oglądam Pani programy i czerpie z nich pomysły, które czasem tak proste okazują się być poprostu genialne. Mam mały kłopot ponieważ od miesiąca zamieszkałam w nowo wybudowanym domu z działka 900 m2. Problem polega na tym, że nie nam bladego pojęcia ani pomysłu jak urządzić ogród. Proszę o tchnienie inspiracji na kwadratową działkę na której dopiero wzrasta trawa 😊
Oj, działka to projekt na lata… Może Dominik Strzelec pomoże?