Torebki polskich marek
Bardzo lubię polecać Wam większe i mniejsze polskie marki, bo bardzo często stoją za nimi fajni ludzie, z pasją, miłością do tego, co robią i pełni entuzjazmu. Dzisiaj będzie torebkowo, bo choć podobno kobiety dzielą się na te, które szaleją za torebkami i na te, które wolą buty, to ja w obliczu takiego podziału czuję się jak ta żaba z dowcipu „przecie się nie rozdwoję!” (mówiłam o tym zresztą w odcinku o tym, jak dbać o torebki i jak je przechowywać, który możecie zobaczyć TU —> LINK).
No to lecimy!
Kulik
Pierwszy raz zobaczyłam te torebki na planie sesji zdjęciowej dla takwygodnie.pl. Przyniosła je nasza stylistka Asia Dadas i kiedy je zobaczyłam, to od razu pomyślałam, że to będą moje świąteczne prezenty dla dziewczyn z mojego zespołu, bo która z nas nie potrzebuje małej, ale pojemnej, zgrabnej, ale praktycznej, wygodnej, ale trochę eleganckiej torby? No ale sobie też musiałam coś sprezentować i to cudo widzicie właśnie na zdjęciach. Poza totalnie odlotowym kształtem, który uwielbiam, torebka ma genialne uchwyty. Bardzo mnie cieszy, że od moich zimowych zakupów marka cudnie się rozwinęła, wprowadzając do oferty także buty, nowe kolory torebek (obłędny czerwony i fuksja) i nowe modele (zobaczcie tylko biały worek i torbę na telefon – coś mi mówi, że bez nich nie udadzą się moje tegoroczne włoskie wakacje!). Zwróćcie też uwagę na nieziemskie plecione paski – ja oszalałam na ich punkcie, bo „luzują” każdą stylówkę (oczywiście do każdej torebki można też dobrać klasyczny, skórzany pasek).
Hungry Hearts
Twórczynią marki jest Kasia, która miłość do rzemiosła ma w genach (jej pradziadek miał warsztat tkacki). Mnie najpierw zauroczyły torebki z haftem, które wyglądają, jakby został na nich kawałek lasu, a potem moje serce totalnie skradły torebki z tłoczeniami i właśnie na taką się zdecydowałam. Kocham jej superklasyczny i bardzo praktyczny kształt, łańcuszek, który można założyć na ramię, i idealny rozmiar. Hungry Hearts mają też jedyny plecak, jaki byłabym w stanie założyć (poza takim na wyprawy), bo choć są superpraktyczne, to jednak nijak mi nie pasują do moich „miejskich” stylówek, a ten jeden owszem. Koniecznie zerknijcie też na dużą, skórzaną torbę typu „shopper” bo jest nieziemska. Cenowo – jak na ręczną robotę i naprawdę FE-NO-ME-NAL-NĄ jakość produktów – marka wydaje mi się bardzo rozsądna. Jestem zachwycona przemyślanymi, oryginalnymi projektami i pięknym wykonaniem!
Saaco
Lubię kiedy ktoś odpina wrotki i jedzie po bandzie, a dziewczyny z Saaco zdecydowanie to robią! Zaczęło się od wielkiej torby na wózek, a skończyło na nowatorskiej marce bardzo fajnych torebek innych niż wszystkie. Ja mam z Saaco potężną torbę, która idealnie sprawdza się przy wyjściach na dowolne sporty (bo mieści się do niej wszystko), jako torba weekendowa na małe wyjazdy, wielka siata na niespodziewane zakupy i najlepszy przyjaciel każdej mamy, która taszczy picie/jedzenie/zabawki/ulubionego misia/ubranko na zmianę/kaloszki na wszelki wypadek i wszystkie znalezione po drodze skarby. Ale spokojnie, są też mniejsze modele, równie fajne i praktyczne (eko skóra cierpliwie znosi wszelkie poniewieranie, a umówmy się, ręka do góry, kto nie poniewierał swojej torebki – nie widzę). Trzymam kciuki za powodzenie torebek z Ostrowa Wielkopolskiego!
A skoro o torebkach mowa, to koniecznie zobaczcie, co zawierała moja torebka jakiś czas temu (ten odcinek znajdziecie tu: ——> LINK). To oczywiście bardzo się zmieniło, bo ostatnio z oczywistych powodów jestem w domu dużo więcej niż kiedyś i nie muszę taszczyć ze sobą połowy świata, ale nadal lubię mieć większą torbę na różne rzeczy i mniejszą na te naprawdę niezbędne.
Zapraszam Was gorąco do odwiedzenia profili na Insta i stron tych fantastycznych polskich marek i bardzo poproszę o Wasze rekomendacje tych, które powinnam znać (a może jeszcze nie znam).