Włoskie Q&A, czyli dlaczego wciąż Włochy?
Dzisiaj włoskie Q&A 🙂 Kiedy pokazuję Wam swoje relacje z Włoch, to często pytacie mnie, skąd ta miłość, od czego zacząć poznawanie tego kraju, czy włoski to trudny język. To dziś odpowiadam po kolei!
Skąd Twoja miłość do Włoch?
Po mamie 🙂 Mama uwielbiała ten kraj, chociaż po raz pierwszy była w nim, mając 33 lata. Rodzicom udało się w 1977 roku z dużym wyprzedzeniem kupić w Orbisie autokarową wycieczkę do Włoch i Francji. Udało im się także dostać paszporty, co nie było takie oczywiste, bo 10 lat wcześniej siostra taty wyjechała do Kanady, więc przez lata ojciec miał szlaban na paszport gdziekolwiek poza „zaprzyjaźnionymi krajami”. Tak czy siak wycieczka była już dawno zaplanowana, kiedy okazało się, że moja mama jest w ciąży. Jej lekarka powiedziała, że może jechać (to był 3 miesiąc), ale żeby nieco zamortyzować autokarowe wstrząsy ma siedzieć na lekko nadmuchanej poduszce 🙂 I tak przejechałyśmy sobie pół Europy 🙂 No i teoria Mamy była taka, że jak przyjechali do Wenecji i mama zobaczyła ją po raz pierwszy na żywo, to aż zaparło jej dech w piersiach. Zawsze ze śmiechem mówiła, że wtedy widocznie musiało nastąpić jakieś moje niedotlenienie, które spowodowało wielką miłość do Włoch :). Mama wróciła do tego kraju dopiero 15 lat później z moim tatą – pojechali wtedy do Werony. Więc ja co roku myślę sobie, że mam niesamowity przywilej, że mogę być tu kilka razy w roku i nie muszę – jak mama – czekać 15 lat, żeby znów nacieszyć się tym klimatem, słońcem, jedzeniem i pięknem, które tutaj jest naprawdę na każdym kroku.
Czy chciałabyś mieszkać we Włoszech?
Teraz nie. Bo choć to cudowne miejsce, żeby pobyć sobie trochę, to życie na co dzień nie jest wcale tak słodkie. Włochy mają mnóstwo problemów ekonomicznych, biurokratycznych i z przestępczością, choć może gołym okiem tego nie widać. Wystarczy pooglądać trochę codzienne wiadomości, żeby to zobaczyć i mówią to zresztą sami Włosi. Z drugiej strony niezależnie od permanentnego „crisi del governo”, czyli kryzysu rządowego, życie po prostu toczy się dalej. Więc na stałe na razie nie, ale kiedy Rysiek będzie już samodzielny, to kto wie? 🙂
Północ czy Południe
No właśnie. Nie wiem, bo (wstyd przyznać) nigdy nie byłam na Południu, a to jest zupełnie inny świat. Znam ludzi, którzy kochają Północ za jej uporządkowanie, klasę, elegancję. A także takich, którzy zdecydowanie wolą Południe za luz, bezpośredniość i urodę. Szczerze mówiąc, trochę boję się południowego chaosu i bałaganu, ale z drugiej strony kiedy poznaję w pracujących na północy południowców to jestem w stanie rozpoznać ich od razu: są dużo bardziej przyjacielscy, bezpośredni, radośni – bardzo w moim typie!
Czy to prawda, ze Włosi są przystojni, ale niscy?
Jedno jest tak samo nieprawdziwe jak drugie 🙂 Są Włosi o boskiej urodzie (takie typy jak Michele Morrone rzeczywiście spotyka się tu dość często), ale są i tacy.. no… średni, choć na nas Słowiankach na pewno już sama ciemna oprawa oczu i kruczoczarne włosy robią wrażenie. Młodzi Włosi bardzo, nawet czasem za bardzo o siebie dbają – są takie typy, po których widać, że spędzili w łazience przed wyjściem więcej czasu niż ich dziewczyny 🙂 A brwi mają lepiej wyregulowane niż ja kiedykolwiek! Generalnie jednak na Włochów przyjemnie się patrzy – są ładnie, gustownie ubrani, umieją łączyć kolory, są wyraziści. Uomo Mediterraneo jest „jakiś” i podobnie jak kobiety (o których pisałam tutaj LINK) są bardzo różnorodni, ciekawi. Zresztą jednym z moich ulubionych zajęć we Włoszech jest siedzenie w kawiarni na ulicy i oglądanie ludzi 🙂 Bo we Włoszech to prawdziwa przyjemność!
PS. Aktualnie najprzystojniejszy moim zdaniem Włoch to zdecydowanie Pierfrancesco Favino (który jest zresztą genialnym aktorem).
Czy Włoski jest trudny?
Jeśli chodzi o wymowę, to myślę, że dla nas, Polaków jest naprawdę prosty, bo te wszystkie „miękkie” kawałki wychodzą nam jak z nut. Francuza czy Niemca mówiącego po włosku usłyszysz na kilometr, podobnie jak narody anglojęzyczne (skręca mnie jak słyszę „graciije” jeszcze z takim miękkim r), za to Polacy często mówią prawie bez akcentu (kiedyś w sklepie genialnie mówiąca po włosku Polka powiedziała mi, że rozpoznała, że jestem z Polski po jakimś jednym małym błędzie, charakterystycznym właśnie dla nas). Oczywiście czasy są piekielne, ale do ogarnięcia i na pewno warto uczyć się włoskiego, jeśli planujecie tu bywać od czasu do czasu, bo to BARDZO ułatwia życie, poruszanie się i podróżowanie, bo naprawdę niewielu Włochów zna angielski. Za to kochają i bardzo doceniają cudzoziemców, którzy po włosku mówią choć odrobinkę. Więc bierzcie przykład z mojego męża, który włoskiego zaczął się uczyć w wieku 44 lat i 3 lata później radzi sobie świetnie!
O czego zacząć poznawanie tego kraju?
Ja pewnie poszłam „klasyczną” drogą od takich powszechnie znanych miejsc jak Wenecja, Rzym, Florencja, Werona i Dolomity, ale z czasem nie chciałam już Włoch, w których słychać wszystkie języki świata poza włoskim. Unikam więc turystycznych destynacji, a jeśli już koniecznie chcę coś pozwiedzać, to poza sezonem. Staram się więc uciekać w takie nieoczywiste miejsca jak Marche, Toskania, ale daleko od klasycznych, toskańskich miasteczek, Liguria, ale też bardziej w górach niż nad morzem, Lombardia w jakichś dziwnych zakątkach. Wtedy ma się szansę „liznąć” prawdziwych Włoch, szczęśliwie już nie tak instagramowych i pocztówkowych, ale równie pięknych. Niezależnie od tego, czego szukacie we Włoszech, zaglądajcie na dwa blogi, które Wam nieustannie polecam i które są źródłem inspiracji, ale też bardzo konkretnych, praktycznych informacji o włoskich podróżach: Italia by Natalia (LINK) i Italia poza szlakiem (LINK).
Jakie jest Twoje ulubione włoskie jedzenie?
Zdecydowanie spaghetti albo linguini alle vongole, takie z małymi małżami. To jest coś, co mogę jeść 3x dziennie. Generalnie kocham makarony i włoski sposób konstruowania posiłku (na pierwsze makaron, na drugie mięso lub ryba z warzywami) bardzo mi odpowiada. Lubię danie, które nazywa się fritto misto, czyli mieszkankę smażonych w lekkiej panierce owoców morza. Kocham manzo, czyli polędwicę w różnych postaciach. A w domu bardzo często robię risotto, bo to jest bardzo proste i uniwersalne danie, które wymaga co prawda trochę uwagi, ale za to można wykorzystać do niego przeróżne składniki, dzięki czemu za każdym razem smakuje inaczej (wczoraj na przykład jadłam risotto z gruszkami i serem taleggio – rewelacja).
Ula rozumiem Twoją miłość do pięknego kraju jakim są Włochy . Moją miłością jest Gran Canaria i nie tam gdzie są turyści .Co roku mam to szczęście jechać tam i czuję się jak ryba w wodzie .
Podzielam miłość do Włoch!!! Ula, a w jaki sposób mąż uczy się włoskiego?
Pozdrawiam,
Renata
Ma nauczyciela i raz w tygodniu 1,5 godziny lekcji.
Kocham Włochy, ostatnio odkryłam Sycylię, było przepięknie – październik. Szczególnie małe miasteczka – Acireale oraz Cefalu. Mogę tam jechać zawsze. Wszystko na każdym kroku zaskakuje. Ludzie, ich sposób bycia, jedzenie, nawet ten chaos w niektórych miejscach. 🙂
Ula aż mam ciary jak piszesz o mojej ukochanej Italiii. Podzielam twoją miłość do tego kraju w 100%. Co roku tam jeździmy. W sezonie i poza sezonem. Zimą na krócej, żeby choć przez chwilę poczuć ten klimat, kawkę i rogalika. Uwielbiam ich jedzenie, luz, kawę, pogodę, zabytki. Dużo by tu wymieniać. W zeszłym roku spędziliśmy 10 dni na wycieczce objazdowej w Apulii, którą sobie sami zorganizowaliśmy. Aż ciężko powiedzieć co było najpiękniejsze…
Cudowne piaszczyste białe plaże to niewątpliwie największy atut tego regionu. Przepiękne klimatyczne miasteczka, zwłaszcza Gallipoli i hotel Palazzo Presta. Coś pięknego i bardzo klimatycznego. Zawsze też mamy takie poczucie wracając z Włoch, że w przyszłym roku na pewno pojedziemy do innego kraju, ale jak w telewizji leci jakiś program którego akcja rozgrywa się we Włoszech to już zaczynamy planować nasz kolejny wyjazd.
To chyba lekkie uzależnienie 😍🤗😍🤗 ale co tam-dobrze mi z tym
Włochy są na liście moich podróżniczych marzeń. Sycylia i Wenecja zwłaszcza 😊 Aktualnie moją miłością jest Turcja.
Marzenia trzeba spełniać!
Ja jestem własnie z tych, którzy zostawili serce na południu i nie mam dużo wyrozumiałości dla (wg mnie) dość oschłych i zbyt poukładanych Włochów z północy. A jak ktoś kocha Włochy tak jak Pani to myśle, że na południu w ogóle byłby w raju. I ta kuchnia…
Ja się trochę obawiam południowego bałaganu, ale może zupełnie bezpodstawnie.
Ulka, jaka przestępczość we Włoszech? A u nas kto uciął głowę i poćwiartował lektorkę j.włoskiegoi potem uciekł na Maltę, kto mordował dzieci w beczkach w Łodzi, kto zabił własnego synka przy autostradzie przy Konotopie i potem rzucił się pod pociąg w Grodziski Maz? Ty KOBITO nie wiesz co piszesz? Jaka biurokracja jest u nas a w IT? Przynajmniej ZUS mogę tu wybrać mały! A nie premier mojego własnego kraju oszukuje mnie, że daje mały ZUS choć nikt z nas nie zna nikogo kto taki mały ZUS ma! Noi in Polonia mangiamo spazzatura!!! Nic tylko Biedra, i inne dycsonty. Jak jestem w PL to mam depresje jak idę kupić jedzenie. Zgoda może Ty w Wawie masz inaczej ale Wawa to inna planeta!
No to się policytujmy: Włochy są niechlubnym europejskim liderem w feminicidio, co chwila a to porachunki, a to przestępczość wśród młodzieży, nie wspominająć o drobnych „nieszkodliwych społecznie” czynach typu wydawanie za mało reszty, które jest tu nagminne wobec cudzoziemców. Biurokracja i tumiwisizm totalny (często wracam w to samo miejsce po wielu tygodniach, pół drogi zamknięte bo „roboty”, tylke tylko, że nikt nie pracuje i żadnych zmian całymi miesiącami). Co do jedzenia pełna zgoda: byle Cafferour we Włoszech jest jak luksusowe delikatesy pod względem różnorodności jedzenia – tu dzielą nas lata świetlne, także w całej jedzeniowej kulturze, barach i restauracjach. Ale gdzie żyje się lepiej? Nie wiem, proszę zapytać moich znajomych, krórzy wrócili do Polski z Rzymu po 30 latach. Ich dzieci się dziwią, że w Polsce nie muszą nosić do szkoły własnego papieru toaletowego…
a ja nie spotkalam nikogo kto mialby problem z malym zusem przy nowo zalozonej firmie…kazdy z moich znajomych na starcie taki placil
nawet nie sadzilam, ze ktos moze z tym miec jakies problemy
Ula, doradź nam 🙂 Lecimy na 4 dni do Brindisi, potem, Bari ,Polignano a Mare itd. Chcemy pożyczyć auto na te kilka dni, ale czytając opowieści i opinie jestem przerażona. Wypożyczamy auto w Grecji co roku, natomiast w wypożyczalniach we Włoszech z tego co czytam jest więcej zachodu – ubezpieczenia, konieczność posiadania karty kredytowej z min. 1000-2000e, długie blokowanie środków itp
Czego się wystrzegać i na co zwracać uwagę szukając auta???
Nie mogę nic poradzić, bo nigdy nie byłam na Południu, a na Północy nigdy nie mieliśmy przygód. Po tym jak raz wzięłam auto z taniej wypożyczalni (skorzystałam z oferty przy kupowaniu biletu lotniczego) nie zrobiłam tego już nigdy więcej bo NIC zupełnie nie było takie jak w ofercie i zawsze (w zależności od tego kto ma lepsze ceny) korzystam wyłącznie z AVIS albo Hertz. Mają dobre lokalizacje wypożyczalni, dużo aut do wyboru, płacę z góry, nie ma żadnej blokady na karcie, nie kupuję dodatkowego ubezpieczenia (bo jest po prostu kwota do której w razie czego odpowiadasz jeśli zdarzenie jest z Twojej winy, a koszt dodatkowego ubezp jest bardzo, bardzo wysoki), auto czeka na mnie na parkingu, umowa w schowku, żadnych kolejek – wsiadasz i jedziesz.
Pozdrawiam że słonecznej Toskanii, gdzie mieszkam na stałe- #SzpiegzKrainyKwitnącegoMakaronu – Ewa Maria Pacini
A w której części Toskanii mieszkasz?
Bardzo podoba mi się odpowiedź na pytanie: Czy Włoski jest trudny? Może dlatego, że też bym je zadała, bo mnie to ciekawi.
Ulu, mam prośbę. Odpowiedz podobnie w przysłowiowych „dwóch słowach” czy trudny jest francuski. Wymowa, czasy itp. w porównaniu z włoskim.
Gramatyka francuskiego ma moim zdaniem na poziomie trudności włoskiej, ale wymowa jest zdecydowanie trudniejsza 🙂 No i Francuzi… są powiedziałabym mniej entuzjastyczni niż Włosi kiedy próbuje się mówic w ich języku 🙂
Weźcie koniecznie pełne ubezpieczenie auta w wypożyczalni. Nie zostawiajcie samochodu na dzikich parkingach, nam z takiego miejsca, koło plaży ukradli walizki z samochou (w pobliżu Bari). Ale ubezpieczenie zadziałało i poza stresem pustego bagażnika nie było problemów. Ja pożyczam auto z Goldcar, trzeba mieć kartę, jeśli kupujesz ubezpieczenie tzw. Full cover albo relax cover, nie robią blokady na karcie.
OK licytujemy: ostatnio podobno pseudokibice wykupili większość młotków w Castoramie bo za posiadanie młotka nie ma od razu zarzutów niebezpiecznego narzędzia jak np. za tasak czy kastet. Zlać można do nieprzytomności, wygooglaj sobie ostatnie walki pseudokibiców! Nie Nie Nie tasaki dalej są w użyciu, jakiemuś kibicowi odrąbali też rękę, LPR-em lecieli mu ją przyszyć! Czy to jest normalne? Chodzisz na mecze w Polsce? Byłaś na meczu w IT?
Dopalacze! Co jak co ale IT są wzorem dla Policji innych krajów jak przeciwdziałać narkotykom. W PL oficjalnie za 1gr trawki lądujesz na dołku a dopalacze sprzedajesz na legalu w sklepie czy w necie – patologia do 10 potęgi.
Podejście do zwierząt. Za skarcenie publiczne psa czy kota spotka cie publiczne potępienie a i kłopoty z Policją. W PL możesz dowolnie znęcać się nad dowolnym typem zwierząt. Słyszałaś co PiS robi ostatnio w tej sprawie? Nie będzie można odbierać zwierząt właścicielom którzy się nad nimi znęcają. PATOLOGIA!
Spójrz na starszych ludzi w IT. Oni pachną są szczęśliwi. W PL popatrz na starszych ludzi. Moja Mama ma 1290 zł emerytury. Mój sąsiad w IT 87 letni pan, były rolnik z mega niską emeryturą 700Eur nie może uwierzyć że Mama ma 300Eur emerytury. Olej Napędowy mam tu po 1.10Eur na stacji bęzynowej. W PL 5,20PLN?Jadę do Mamy w PL a ta nie używa w ogóle gazu do ogrzewania bo drogo. Gaz w IT kosztuje 360-400USD za 1000m3. W PL 550-600USD. No ale tu kłania się przyjaźń Berlusconiego z Putinem
nie chodzi ten na starcie! masz zamiar zwinąć interes po 2 latach? Chodzi o czas po 2 latach.
Jeśli tego jeszcze nie wiesz to po 2 latach bedziesz płacić 1354zł ZUSu nie uwzględniając zdrowotnego!
Na mały ZUS od Morawieckiego się na pewno nie załapiesz no chyba że będziesz sprzedawać miesięcznie równowartość pudełka zapałek! Ja przynajmniej nie znam nikogo z mojego otoczenia „co się łapie”
Ula, co polecasz młodym rodzicom z niespełna dwuletnim dzieckiem? Jaki zakątek Włoch ? I najważniejsze jak przekonać męża,który się stresuje wyjazdem
z małym dzieckiem …
Polecam italia by natalia albo italia poza szlakiem 🙂 Bo ja akurat jestem bardziej jak Twój mąż, bo nie podróżowałam z Rysiem kiedy był mały – po prostu nie byłam w stanie i tak z nim odpocząć i wychodziłam z założenia, że i tak z podróży nic nie zapamięta 🙂
Jacek, masz niestety rację.
W ilu rzeczach mamy te same podejście Pani Ulu.. Również nie brałam 2 latki na wakacje, wolałam odpocząć z mężem, uważam, że i ona i my byśmy się tylko umeczęczyli.. Dodatkowo też kocham Włochy, wychowałam się w Rzymie jako mała dziewczynka przez 8 lat i wspaniale wspominam ten czas… Teraz pracuję z Włochami i mój pogląd jest na nich niezmienny… Sympatyczni, otwarci i zawsze pomocni.. Nigdy nie dają odczuć w relacji b2b, że oni są klientem… Ale się rozpisałam.. Pozdrawiam serdzecznie
Podróżuję dość dużo z dziećmi, zawsze któreś miało 2 lata. Z takim maluchem nieważne gdzie jedziesz, jak będzie starsze będzie marudzić. Daj się wybiegać, dowiedz się gdzie są place zabaw, nie planuj za dużo i ambitnie, bardziej na luzie. Nie radziłabym muzeów gdzie nie można nic dotknąć, za to takie dla dzieci jak najbardziej. Jeśli lecisz samolotem, weź zabawki na czas lotu, jak samochodem podobnie, daj sobie czas na niekończące się przystanki na siusiu itp. Najważniejsze nie zgubić dziecka 😉 Bawcie się dobrze.
Kalabria polecam. Na północy to inne włoskie , klimaty aby porównać wczesna wiosna w doznaniach a południe to jak ogród w pełni lata 🙂
Muszę się wreszcie wybrać na Południe, bo jestem ogromnie ciekawa tej różnicy!